Na początku byłam bardzo negatywnie nastawiona jednak po długiej namowie obejrzałam i BUM!
Antonio jako Miguel Bain jest po prostu zajebisty. Naprawdę uwielbiam takie postacie, nigdy nie
nudne, a do tego zawsze wyjątkowe :D Z tego też powodu zrobiłam krótki filmik z Miguelem :)
http://www.youtube.com/watch?v=zo2YtcD2nqw
Ale to taki dodatek ^^
No, Miguel był fajny, nie wiem czemu, ale to jemu kibicowałam w tym filmie, a nie Stallone i Moore- oni,a a raczej ich postaci, bo do aktorów nic nie mam, mnie irytowali akurat.
Heh miałam dokładnie to samo. Bardzo lubię Moore ale nie popisała się w tym filmie - było zwyczajna
Ja Moore nie za bardzo lubię, ale nie mam zastrzeżeń co do jej warsztatu aktorskiego. Wg mnie zagrała poprawnie ( choć nie rewelacyjnie), bardziej postać mnie drażniła w tym filmie niż sama aktorka. Choć nie wiem czemu. Miguel był fajny i z niewiadomych mi przyczyn pozyskał moją sympatię.
U mnie przyczyny wcale nie są niewiadome - zwyczajnie przystojny z niego Bad Ass ;)
Przystojny to on jest :) Ale zwykle lubię nieprzystojne czarne charaktery, raczej te nieszczęśliwe, bo mi ich żal wtedy. Ale mimo odbiegania od moich typowych standardów fajny był, miał takie śmieszne ironiczne hasełka i tak mu zależało, szczerze się zaangażował :). Za to postać Stallone- jakby miał wszystko gdzieś, ciągle patrzył tym znudzonym sennym wzrokiem, co mnie irytowało.