„Zabójcza broń 2” to jeden z nielicznych przykładów, gdzie kontynuacja jest lepsza od pierwszej oryginalnej wersji. W drugiej odsłonie przygód Martina Riggsa i Rogera Murtaugha mamy dużą dawkę humoru, świetnie nakręcone pościgi i nowego bohatera. Jest nim niejaki Leo Getz. Postać bardzo charyzmatyczna i oryginalna. Od teraz cała trójka musi stawić czoło wielkiej korporacji, na czele której stoi między innymi „Adolf”. Jest sex, strzelaniny, wybuchy, krew na ścianach, czyli wszystko co potrzeba dla prawdziwego pożeracza golonki. Niby zwykła sensacja, ale chyba tylko tu mamy tak świetnie nakreślone i zagrane postacie. Poza tym jest kupa śmiechu, która nie pojawia się tylko na początku, a utrzymana jest przez cały seans. Mogę chyba zaryzykować stwierdzenie, że to najbardziej zabawna część serii. Oczywiście nie ma mowy tutaj o jakimś zaskoczeniu czy odkryciu Ameryki, ale „Zabójcza bron 2” ogląda się miło i przyjemnie. Nie przeszkadza nawet fakt, że obraz oglądam po raz setny w tej samej stacji w tym samym programie zatytułowanym „Superkino”.
„Zabójcza broń 2” to kawał solidnej sensacji, która się nie nudzi …8/10