Ale niektóre dialogi wyraźnie pachną swoją B-klasowością.
Np.:
-Chodźmy na plażę
-Właśnie czytam o pogrzebach w gazecie...
-Ohh
Za to totalną perełką jest scena kiedy nasz "Clyde" próbuje wyłgać się u policjanta i mówi coś w tym guście: Ano przynoszę steki dla dyrektora, na biurową imprezę stekową... yyy na osobistą inspekcję steków.
A najlepsze jest to że gliniarz kupił to w 100%. Normalnie inspektor Clouseau w akcji.
I to niby miał Trumbo pisać?
Czy może to był celowy zabieg żeby pokazać że nasi bohaterowie nie są za bystrzy, a gliniarze to już skończeni kretyni?