Jedyne co mi się podobało w tym filmie, to buzia Megan Fox, która jest prawie tak ładna jak moja. Blondynka w okularach i wyłupiastymi oczami już nie bardzo mimo, że aktorsko jest dużo lepsza od pięknej Megan. Jeśli chodzi o ataki na mężczyzn przez demonicę... Nie rozumiem dlaczego zabito emo chłopaka. Dali kolejny powód do płaczu i cięcia się cyrklem dla bandy dzieciaków. Już na pewno głupotą było to, że po ugryzieniu demonicy odziedziczyło się super powers. Przecież to jest jakaś paranoja. Opętanie przez demona to nie jest coś co się dziedziczy! Demon zawładnął ciało Jennifer i tyle Koniec historii. Odchodzi demon, odchodzą moce. Pierwsze sceny z .Amandą (kopniak, bo nie chciała zjeść grzanki jakiejś) tak bardzo zawiały kiczem, że niemal rzuciło mną na drugi koniec pokoju. Nie, żebym ciężka była... ale sam fakt. Praktycznie cały film to jeden, wielki, wiejący, śmierdzący niezamierzony kicz. Myślałby kto, że dam punkcik za poczucie humoru w filmie (tekst o Hanie Montanie itd.). Otóż nie. Dlaczego? Dlatego, ponieważ sceny, które powinny być zabawne również wiały kiczem. Z kiczu się nie śmieję.
Podsumowanie: 2/10
Za ładną buzię Megan, dzięki czemu JAKOŚ to obejrzałam.