Widzę w dyskusjach moc negatywnych ocen, ale nie zapominajmy, że film pochodzi od ekipy Broken Lizard, a chłopaki mają specyficzne poczucia humoru. Głupawe dialogi, głupawe sceny i boobs (akurat nie głupawe). Ale taki klimat, taka konwencja. Arcyśmieszny i arcygroźny Club Dread to nie jest, ale nie wycierajcie nim podłogi :)
Trochę mało pastiżu w pastiżu, ale miejscami nawet śmieszny. Nie był taki zły na jaki się zapowiadał. Trochę w tym racji, że jak się podejdzie do niego z dystansem to można się nawet dobrze bawić. Chyba że uważamy że każdy odmóżdżacz to strata cennego czasu- ja tam tej teorii nie uznaje. Miło spędzony czwartkowy wieczór- takie wprowadzenie do weekendu.