Pierre Richard jak zwykle świetny. Reszta obsady też (Gordon Mitchell wymiata, śłodziutka Valerie Mairesse, stanowcza Christine Murillo, Vittorio Caprioli zgrywający Don Corleone, no i na dokładkę Gert Frobe robiący wieloryba pod koniec etc). Muzyka Vladimira Cosmy jak zwykle fantastyczna. No i co charakteryzuje wiele francuskich filmów rozrywkowych tego okresu (zwłaszcza tego reżysera) ma on drugie dno. Tylko przez moment ale jednak. Chodzi mi o scenę gdy Richard rozmawia z Bunny, o tym że ma już dosyć ,,robienia głupich min’’. Ile można być klownem. Ile można rozśmieszać, ale nic więcej. Woody Allen też zaczynał jako komik. A co robił później? Sztukę. 
Po za tym gagi jak dla mnie, wymiatają!!!! Na przykład scena z Peugeotem 404 Combi. Jak impresario wychodzi z auta i wpada do wody, i mówi ,,Uwaga!’’. Potem wychodzi Richard i też wpada do wody. I pyta ,,Co?’’. A impresario zrezygnowany ,,Nic’’. 
Akcja niemal non-stop. O nudzie nie ma tu mowy. 
Ode mnie: 10/10. I basta.