Nie wierzcie ale zasnąłem na tym filmie, no jeszcze jako tako ten film uratował Pitt ale marnie. Co mi się podobało to sceneria!
Ocena; 5/10
Nie wierzymy. Czy są za to jakieś nagrody? Tylko nie wiem, czy piszesz o tym z powodu jakiejś wewnętrznej dumy, że film zbierający tak pozytywne opinie wymusił na tobie sen? Czy też z powodu wstydu, że nie dostrzegłeś w nim tego, co widzą w nim inni?
Ech.. I własnie do takich cudów prowadzi oglądanie programów w komercyjnych telewizjach, gdzie co 15 minut filmu trzeba obejrzeć 10 minut podpasek, proszków, jogurtów i kebabów u McAhmeda..
"Długi i nudny"? Widywałem już dłuższe filmy. A nawet dużo dłuższe.. Długi to pojęcie względne. A ten film ma długość wręcz czysto westernową..
Nie jest nudny. Jest ciężki (dla ludzi oczekujących "sratatata bang bang" powtarzanego co dwadzieścia sekund, rzecz jasna.)
Jeżeli zaś oczekujesz ambitnego kina, gdzie każda scena ma jakieś znaczenie, gdzie każda postać ma jakieś znaczenie, gdzie każdy kawałek gruntu ma jakieś znacznie, ba! każde nawet słowo ma jakieś znaczenie to to właśnie tutaj..
Prawdę powiedziawszy, lekko zadziwiło mnie, że jakikolwiek producent odważył się na wyprodukowanie tego filmu 'dla mas' i wypuszczenie go w kinach.. Podziwiam odwagę. Bo to stanowczo nie jest film dla ludu..
To jest film, przy którym od czasu do czasu trzeba pomyśleć nad tym co się dzieje, a nie, jak to teraz się przyjęło w nowszych produkcjach, tylko oglądać kilka kolorowych obrazków przemykających przed oczami jeden po drugim w krótkim odstępie czasu. Właśnie takie "bang bang sratatata" - byleby się coś działo.
A tutaj? Przecież dzieje się.. i to sporo.. tylko tak.. mimowolnie.. nie nachalnie.. Jakże odległe jest to wszystko od współczesnego kina.. Kto dzisiaj jeszcze w ogóle przejmuje się psychiką postaci? Tym, że jeszcze tam gdzieś w środku jest w nich człowiek ukryty za tą twarzą.. A kto próbuje w ogóle ukazać nam postać jako złożoną osobowość?
Stary dobry film, wręcz chciałoby się powiedzieć.. I jeszcze jak dobrze zagrany.. Ha!..
Prawie się nie chce wierzyć, że to tylko film..
Wszystko ok jethro__ oprócz pierwszego paragrafu. Ludzie mają prawo albo nie zrozumieć filmu, albo nie polubić, albo nie lubić gatunku, klimatu, whatever... Przecież o to chodzi na stronach filmwebu, żeby wszyscy się wypowiadali, a nie tylko ci, którym spodobał się film. Dunlop17 mógł napisać coś więcej na ten temat i może wtedy wyłoniłaby się zażarta dyskusja ale to nie zmienia faktu, że twoje oskarżenia są w pewnym sensie bezpodstawne. Na mnie też wiele "filmów zbierających tak pozytywne opinie wymusiło sen" i "nie wstydzę się, że czasami nie dostrzegam w nich tego, co widzą inni" bo wcale nie muszę:)
Ja jeszcze nie skończyłem oglądać filmu bo zasnąłem ale nie z innych powodów tylko przez zmęczenie ale nie wydaje mi się, żeby moja ocena była wysoka:) Zresztą jak zwykle założę temat i napiszę co mi się podobało, a co nie.
Oczywiście, że mają prawo do tego, by filmu nie zrozumieć, nie polubić, nie zgadzać się z opinią krytyków etc etc..
Ale wtedy informuje się ludzi "No cóż, ja was chopcy nie rozumiem.. W tym filmie to od początku : to to to i to mogło być zrobione tak tak i tak, w ogóle nie wiem o co reżyserowi.. " etc etc..
Natomiast kluczową częścią jego wypowiedzi, jest fakt, że na tym filmie usnął..
Jeśli tworzy się wątek na forum dyskusyjnym, to do grzyba pierona jasnego niech będzie podstawą do dyskusji.. Jeśli chodzi o film - plusy, minusy, co mnie ziębi, co mnie grzeje, co źle, co dobrze, gdzie możnaby zrobić lepiej, które sceny były zbędne, w których miejscach aktorzy zawiedli, którzy aktorzy zawiedli.. Jednym słowem - dlaczego?
Pisanie "Nie wierzcie ale zasnąłem na tym filmie" jest niemal równoznaczne z napisaniem "A, zobaczyłem, że niektórzy sobie cenią ten film, niby to to on nie jest on w moim typie, aczkolwiek i tak go próbowałem oglądać, no i cóż, zasneło mi się. Ha! Pochwalę się o tym na forum! Jak niesamowicie źle to świadczy o filmie, że na nim usnąłem! a jakże to dobra jest podstawa do wystawienia oceny filmowi, a nie mi.."
Zaraz po tym są znawcy, wedle których film można sklasyfikować jako "A.. nuuudnyyy.. Wyłączyłem po dziesięciu minutach. 2/10..".
Później się dziwić, że dobry film biograficzny ma porównywalne oceny ze 'Scary Movie'..
ech..