PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=209978}

Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda

The Assassination of Jesse James by the Coward Robert Ford
2007
7,2 50 tys. ocen
7,2 10 1 49616
7,6 42 krytyków
Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda
powrót do forum filmu Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda

Piętno Kaina

ocenił(a) film na 8

W "Bandytach" Jesse James o twarzy Colina Farrella jest młody, radosny, zuchwały i przebiegły. Tryska energią i pomysłowością. Ma wtedy ledwie 20 lat. U Dominika Jesse to już mężczyzna zupełnie inny. Przekroczył 30-tkę, ma dwójkę dzieci, a z oryginalnego gangu na wolności pozostał już tylko on i jego brat Frank. Stał się żywą legendą i jak to zazwyczaj z legendami bywa, rzeczywistość nie dorasta fikcji do pięt.

Jesse James jest zmęczony ciągłą tułaczką, brakiem wytchnienia. Im bardziej jest znany, tym więcej osób pragnie jego śmierci. A z drugiej strony sława sprawia, że on sam przestaje się liczyć, zostaje już tylko wymyślona postać. Wieczna, bo na zawsze zapisana na kartach poczytnych powiastek. Jesse jest tu postacią mroczną. Wciąż sprytny, inteligentny i przebiegły, targany jest jednak emocjami, nad którymi ma coraz mniejszą kontrolę. Depresja, myśli samobójcze, gwałtowne zmiany humoru, szaleństwo. Jesse James zachowuje się niczym człowiek przeklęty, który pragnie już tylko jednego - pozbyć się swego piętna.

I tu na scenę wchodzi Bob. Młodszy brat Charlesa Forda, który dołączył w latach 70-tych do gangu Jesse'ego. Robert był o 13 lat młodszy od Jamesa. Urodził się w Missouri, gdzie Jesse James działał. Od najmłodszych więc lat żył w cieniu wielkiego herosa i obrońcy południowego ducha. Gromadził wszystkie opowiadania i ryciny. Znał biografię Jamesa na pamięci. Będąc najmłodszym dzieckiem w rodzinie zawsze pozostającym w cieniu, marzył o zaznaczeniu swej obecności, o zyskaniu sławy i szacunku. W takich warunkach Jesse James (także najmłodszy z braci) łatwo stał się jego idolem. Był w nim zakochany po uszy i nie pragnął niczego więcej, jak stać się takim jako on. W 1881 jego marzenie w końcu zaczęło się realizować. Wtedy dołączył do gangu i wziął udział w napadzie na pociąg w Blue Cat. Ostatnim, jakiego gang Jesse'ego Jamesa dokonał.

Bob zbliżył się do Jesse'ego i przekonał się na własnej skórze, jak wielka jest różnica między legendą a żywym człowiekiem. To ułatwiło mu tylko podjęcie decyzji o tym, jak stać się sławnym człowiekiem. Z kilku dróg wyjścia wybrał tę dającą największą szansę pożądanego rezultatu, choć zarazem najbardziej ryzykowną - postanowił zabić Jesse'ego Jamesa. O jego zamiarach nie wiedział nikt poza bratem Charlesem. A raczej tak mu się tylko zdawało.

Czy była to tylko intuicja? A może Jesse zauważył coś w młodym chłopaku odstającym od reszty gangu choćby swoim strojem, coś bliskiego, co odpowiadało na wołanie jego duszy? Ku zaskoczeniu innych członków gangu, pomiędzy Bobem a Jesse'im nawiązała się specyficzna więź. Jesse nieustannie igrał z chłopakiem, wzmacniając w nim postanowienie mordu. Czy czynił to z premedytacją? Czy manipulował chłopakiem, czyniąc go narzędziem swego wyswobodzenia? Być może. Z całą pewnością jednak zaraził go swoją klątwą.

Robert Ford krótko cieszył się radością goszczenia na salonach, zaszczytami i poważaniem. Na deskach teatralnych mordował Jesse'ego Jamesa raz za razem. A z każdym kolejnym występem sława przeradzała się w ciężar. Zamiast bohaterem staje się tchórzem pogardzanym przez wszystkich. Każdy zna jego nazwisko, lecz nikt go nie szanuje. Sława znów przerasta życie, a myśli Boba stają się coraz mroczniejsze. Jego koniec może być w takich warunkach jeden, a klątwa przejdzie na następną osobę...

Film ma pewien brak w ukazaniu relacji pomiędzy głównymi bohaterami, jakby reżyserowi zabrakło odwagi (bo raczej nie umiejętności) i finezji. O podobnej tematyce filmów powstało już wiele, mnie na myśl przychodzi - należący do moich ulubionych obrazów - "Bogowie i potwory".

Jednak obraz jest pięknie sfilmowany, oprawiony znakomitą muzą i świetnie zagrany. Mogę mu więc spokojnie odpuścić to fabularne potknięci.

ocenił(a) film na 9
torne

Widzę torne, że podbonie do autora recenzji FW też widziasz w "Zabójstwie" ów tajemniczy "brak", który mnie tak intryguje.

W recenzji jest napisane:
"Obraz Dominika ma tylko jedną skazę, niewielką, lecz wystarczającą, by filmowi odmówić etykietki arcydzieła. Jest nim pewien brak w scenariuszu. Sprawia on, że relacja pomiędzy Jamesem a Fordem jest niepełna, osłabiona w swej mocy. Skazę tę Dominik próbuje ukryć pod dialogami, lecz wypowiedzi nie ukryją czynów, a czasem wręcz jeszcze bardziej podkreślają brak. Finezja i subtelność, mimo wielkich starań reżysera, wciąż jeszcze mu umykają."

U ciebie: "Film ma pewien brak w ukazaniu relacji pomiędzy głównymi bohaterami, jakby reżyserowi zabrakło odwagi (bo raczej nie umiejętności) i finezji".

Nie wiem teraz czy ja tego braku nie widzę, czy może go widzę ale nie umiem nazwać;) Jeśli mógłbyś wyjaśnić na czym on polega to bardzo byś mi pomógł.

Swietna interpretacja, tak by the way, jak zawsze zresztą. No, to liczę na Ciebie! Pozdro!

ocenił(a) film na 8
Slowik

Wiesz, trochę trudno mi nazwać ten brak. Zauważam go głównie poprzez porównanie z innymi filmami. Chodzi tu o relację pomiędzy Jessem i Bobem, chciałoby się wręcz rzecz relację erotyzującą, ale tu chodzi o coś więcej, czego homoerotyzm jest tylko aspektem. I tego brakuje, zwłaszcza jeśli porównasz z takimi filmami jak "Bogowie i potwory" czy "Gerry".

ocenił(a) film na 9
torne

Dzięki, jeśli będę kiedyś miał okazję obejrzeć któryś z tych filmów, to wrócę myślami do "Jessego".
Tym co ja zauważyłem, jest chwilowe "siadnięcie" napięcia w 3/4 filmu mniej wiecej. Nie wiem, czy jest to wina nie dopięcia na ostatni guzik tych relacji między Jessem a Bobem, czy może zbyt długo fabuła gości wtedy na pobocznym torze, bo o ile dobrze pamiętam, to przez dłuższą chwilę Boba na ekranie nie było. Ale jak wiadomo z każdym kolejny seansem skupia się dwa razy bardziej, więc za którymś razem szydło z worka wyjdzie w końcu;)
Pozdrawaim!

ocenił(a) film na 10
torne

Nie zgadzam się z tobą torne, że film ma "brak w ukazaniu relacji pomiędzy głównymi bohaterami". Według mnie ta relacja jest bardzo dobrze ukazana ale już tylko dobrze a nie bardzo dobrze zagrana przez Brada Pitta.
Spojrzenia, gesty i mimika twarzy Pitta nie była na tyle dobrze zagrana aby było czuć więź miedzy dwoma głównymi postaciami. Myślę że dobrą ilustracją tego stwierdzenia będzie scena z końcówki filmu, kiedy Jesse wraca do domu z synem, a przy płocie stoi Bob i go obserwuje, przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywa, następuje wymiana spojrzeń między bohaterami. Scena ta jest świetnie zagrana przez Afflecka ale niestety Pitt mu nie dorównuje. Podobnych scen w filmie było więcej.
Przypuszczam, że gdyby Affleck miał za partnera w filmie osobę która by dorównywał mu talentem to wówczas czuć byłoby więź pomiędzy głównymi bohaterami.

ocenił(a) film na 10
domereh

nie e. nie ma czego porównywac.
jak pisał torne o jessym. Jesse patrzył na niego jak na chu* wie co a ford jak na swego idola którym on był. To określał scenariusz,reżyser, po prostu.
porównywanie pitta do afflecka- śmiech.

wydaje się taka dobra rola jednak ten chłopaczyna identycznie się zachowuje nawet publicznie. jakiś taki otępiały. a to już się chyba nie nazywa aktorstwem. Choć od brata na pewno jest lepszy.

Ryunosuke

Ja się zgadzam z Domereh. Osobiście czułem tą gdzieś ulatniającą się więź, nawet coś więcej. Jednak również uważam, że Pitt temu nie podołał. Fantastyczny za to jest Affleck, który po prostu zawładnął tym filmem. Śmieszy mnie to określanie go bohaterem drugoplanowym, gdyż on zdecydowanie odtwarza tu rolę pierwszoplanową, natomiast rola Pitta jest już tą mniejszą. Mimo wszystko z tegorocznych kreacji i tak bardziej podobał mi się doskonały w swej roli Javier Bardem.
Co by tu jeszcze dodać? Zdjęcia są cudowne (kibicuję w drodze po Oscara! Deakins to geniusz), muzyka Nicka Cave'a (który zresztą pojawia się na chwilę) bardzo dobra.
Jedyne moje zastrzeżenie, że końcówka się trochę wlecze, ale można wybaczyć. Bardzo dobre kino, jeden z najbardziej interesujących tytułów tego roku.