Muszę przyznać, że jak pierwszy raz zobaczyłem film, wydawało mi się, że jest nudny, generalnie taki sobie. Prawdę mówiąc, stwierdziłem, że oczekiwałem czegoś więcej, a nie zostałem nawet lekko wciągnięty.
Zobaczyłem kilkanaście dni temu ten film na HBO. Byłem sam w domu, było już późno, wyciszyłem się, podkręciłem dźwięk i stwierdziłem, że dam mu jeszcze raz szansę..
I.. dla mnie jest to arcydzieło. Film, w którym przede wszystkim muzyka zabiera Cię w podróż na Dziki Zachód, ale Dziki Zachód niesamowicie klimatyczny, z nutą tajemniczości, nieprzewidywalności i tego wszystkie, co w sobie powinien mieć dobry film.
Najbardziej podoba mi się scena napadu na pociąg, w której noc, muzyka, buchająca para i wszystko co się tam działo, wywoływało u mnie gęsią skórę.
Oglądam ten film 2,3,4 raz, ściągnąłem muzykę i nie potrafię zrozumieć, że niewiele brakowało, a wrzuciłbym go do koszyka filmów mizernych.
Dobrze, że tak się nie stało...
TEż za pierwszym razem nie byłem przekonany. Za drugim nawróciłem się:)
Ten film jest magiczny
coś w tym jest, że ten film trzeba obejrzeć kilka razy, żeby docenić. podobnie wcześniej miałem z "łowcą androidów". właśnie wróciłem, żeby podwyższyć ocenę "zabójstwu...". :) genialna muzyka.
Ja również obejrzałem ten film dopiero za drugim razem. Po raz pierwszy nie dałem rady, być może z powodu późnej pory, choć historia mnie zaintrygowała. Następnego dnia nie miałem już wątpliwości, że "Jesse James" jest prawdziwym arcydziełem, a jednocześnie jednym z najbardziej niedocenionych filmów ostatnich lat. 50% sukcesu to zasługa Nicka Cave'a i Warrena Ellis'a, stworzyli jedną z najleszych ścieżek dźwiękowych w historii kinematografii. Paradoksalnie największe wrażenie zrobiły na mnie sceny od momentu zabójstwa głównego bohatera. Sposób, w jaki zostały opowiedziane dalsze losy Forda, jest zachwycający. Szczerze mówiąc nie przypominam sobie obrazu, w którym wszystkie elementy sztuki filmowej - kamera, gra aktorska, dźwięk, scenariusz, skomponowały się ze sobą tak doskonale, jak tutaj. Odtwarzanie momentu zastrzelenia Jessego na scenie, samobójstwo Charley'a, samotna gra w karty Boba i jego ostateczna śmierć. Majstersztyk! Nie jest to jednak film łatwy, adresowany jest do bardziej wymagającego widza, który posiada już pewną - hmmm - wrażliwość artystyczną, że tak powiem. Młodzi fani klasycznych westernów, efektów 3D, strzelanin i akcji będą z pewnością zawiedzeni. Ja należę do prawdziwych wyznawców tego filmu.