[SPOILER]....................................................................... ................................................................
jedna scena z tego filmu mnie powaliła, jak mozna było nie trafic w gościa z półmetra i to cztery razy? mam na mysli scene w której później tchórz Ford zabija Wooda jednym strzałem w głowe, a ten jeszcze żyje. Czy Wood naprawde był tak kiepskim strzelcem? Bo to chyba jedyne wytłumaczenie.
musiał być poczytać zreszta film ci o tym powiedział
patrzałeś urywkami czy co?
Ja tam nie widziałem u Wooda żadnych oznak życia. A co do sceny gdzie goście się nie trafiają, to jest właśnie dla mnie realizm. A nie jak w starych westernach- pif paf i 8miu leży z 6ciostrzałowca. Realistyczne jest wszystko, na przykład to że colty w tamtych czasach nie strzelały raz za razem, tylko po każdym strzale trzeba było odciągać kurek. Ale to się trzeba troszkę na tym znać ;) Film jest magiczny, a genialne zdjęcia dają nawet czasem uczucie baśniowości. Może i można temu filmowi coś zarzucić (choć dla mnie film 10/10) ale nie brak realizmu w scenach akcji.
Racja, a nawet pistolety z tamtego okresu, ani nie miały dzisiejszej celności, ani nie raniły tak dobrze. A Bob powiedział tylko że dycha i nic więcej, dycha - znaczy pewnie zobaczył jak rusza się klatka piersiowa lub mogło jemu się już to wydawać.
"Dycha" znaczy strzal w glowe (w dziesiatke).... Co do tych czterech chybien z polowy metra, to tez uwazam, ze to nie realne (na dodatek w czasach gdzie kazdy mezczyzna potrafil sie obslougiwac bronia palna)... Oprocz tego film b. dobry.
nie wiem czy zdajesz sobie sprawe ale bron palna jaka jest rewolwer ma znacznie wiekszy odrzut i duzo gorsza celnosc :) sa szanse na chybienie z rewolweru z XIX wieku :)
Zanim zaczniesz pieprzyć na temat rzekomego braku realizmu (tak jak wspomniał kolego jotubyl) powinieneś trochę poczytać.
Jeśli twierdzisz że ówczesnego colta możesz porównać z celnością i siłą chociażby "1911" to muszę Cię zmartwić, jednakże jesteś w błędzie, podobnym na miarę w tym, gdybyś stwierdził że Gagarin był pierwszym człowiekiem stąpającym po Księżycu...
Jeśli jeszcze nic do Ciebie nie dociera postaram się w miarę spójnie, krótko i TAK ŻEBYŚ ZROZUMIAŁ o co chodzi. Otóż broń w tym okresie była gładkolufowa, tzn. obecnie (nie wiem czy wiesz) w lufach od środka jest coś w stylu śruby, dzięki czemu pocisk nabiera obrotów i leci prosto. Natomiast broń gładkolufowa (już pewnie się domyślasz) miała gładką lufę wewnątrz. I skoro wymyślono coś takiego jak lufa GWINTOWANA, tzn że GŁADKOLUFOWA była raczej NIEZBYT CELNA. Dla zobrazowania sobie tego proponuję Ci wyobrażenie sobie faceta który się ustawił 30-40m od stodoły i mógł się cieszyć jeśli udałoby mu się w nią trafić (jest to oczywiście małą przesadą ale do prostych ludzi trzeba prostymi słowami). Pozdrawiam wszystkich którzy wytrwali do końca. Co do naszego WCzc. "Złodzieja" bluzgi możesz sobie darować ponieważ i tak zapewne więcej tu nie będę zaglądał.
Nie bądź taki do przodu bo ci z tyłu zabraknie. Ta scena jest najbardziej irytująca i niedorzeczna z całego filmu.
dawno nikt nie odważył mi się grozić. zdążyłem zapomnieć jakie to uczucie.
na forum się chyba nie liczy. na dodatek od osoby która wystawia dychę "Mieczowi w Kamieniu".
do dziś żyłem w przeświadczeniu, że dolnośląskie to cała rzesza porządnych ludzi.
Jednak jesteś szajbusem, tak jak przypuszczałem. Poza tym guzik cie obchodza moje oceny, jakie wystawiam filmom. Dalsza konwersacja z toba nie ma sensu, ponieważ nie lubie takich zarozumiałych ludzi jak ty, którzy kpią ze mnie mimo ja traktuje ich poważnie.
Wybaczcie znawcy realizmu i fachowcy trajektorii lotu kul dziewiętnastowiecznych coltów, ale muszę się w tej kwestii zgodzić z Thief_. Ta scena jest bardzo kiepska. Jakim cudem doświadczeni przestępcy - Dick Liddil i Wood Hite nie potrafili się zabić z 2 metrów, a młokos Robert Ford ustrzelił bez pudła 2 idealne head shoty (zabijając Wooda i Jessego) z ponad 5 metrów? Dodając do tego jeszcze fakt, że owego Wooda zastrzelił ze swoje starego colta (nie poświęcając na przymierzenie nawet ułamka sekundy), który w każdej chwili mógł się rozpaść na kawałki (jak to określił James). Coś tu się nie zgadza...
Ja to kupuję, z nerwów można kilka razy z rzędu nie trafić. Przecież w takiej chwili naciągnięcie kurka wydaje się zapewne wiecznością i w zniecierpliwieniu można wypalić za wcześnie.
Cała scena właśnie mnie zachwyciła, jedna z lepszych w filmie. Wydaje mi się mitologizowaniem twierdzenie, że ówcześni kowboje byli świetnymi strzelcami. Przeciwnie, w wypadku bandy Jessego Jamesa nie ma mowy o jakichś wysokich umiejętnościach. Nie byli to doświadczeni wyjadacze, raczej farmerzy, którzy dołączyli do bandy niedawno (o ile wiem (a to wynika też trochę z filmu) w tym czasie właśnie Jesse James był coraz bardziej naciskany przez prawo, a jego banda była bardzo przetrzebiona). Dalej - w takiej sytuacji, bardzo nerwowej, gdy nie umie się strzelać taka sytuacja mogła się jak najbardziej wydarzyć. Dalej, że oboje nie byli przekonani co do zabijania siebie nawzajem - najbardziej uderzyło mnie to długie czekanie w momencie gdy oboje zostali rozbrojeni. A jeśli chodzi o celność Forda, to tutaj zarzut wydaje mi się trafny, może to być usprawiedliwione niesłychanym szczęściem...
Jednak, co najważniejsze, od filmu nie powinno się wymagać realizmu. To jest opowieść, a nie dokument. Rzadko zdarza się, żeby film był naprawdę realistyczny, zwykle jest to intencjonalne i kładzie się na to silny nacisk. Wydarzenia mogą być inspirowane przez rzeczywistość, ale w żadnym względzie film nie ma obowiązku odtwarzania rzeczywistości.
"Otóż broń w tym okresie była gładkolufowa, tzn. obecnie (nie wiem czy wiesz) w lufach od środka jest coś w stylu śruby, dzięki czemu pocisk nabiera obrotów i leci prosto. Natomiast broń gładkolufowa (już pewnie się domyślasz) miała gładką lufę wewnątrz. I skoro wymyślono coś takiego jak lufa GWINTOWANA, tzn że GŁADKOLUFOWA była raczej NIEZBYT CELNA."
O celnosci mozna spekulowac, gdy cel jest o 10m od strzelca. Przy tak malej odleglosci trafilbys nawet z najgorszej broni na ziemi.
strzelałem z gwintowanego colta. na spokojnie nie było problemów, tylko, że to dość nieporęczne i ma całkiem długą lufę. dodajmy gładką lufę, czynnik ogromnego stresu. wystarczy minimalne drgnięcie ręki, żeby nie trafić. jeszcze to naciąganie kurka...
pamiętajmy też o pociskach jakich używali. odlewane kulki z ołowiu bez możliwości wyważenia i dokładnej kalibracji. wystarczy że w jednym punkcie będzie cięższa i znajdzie sobie swój własny tor bez względu na to co wskazuje koniec lufy.
dlatego rewolwerowcy nie rozstawali sie ze swoją bronia. znali jej ułomnosci i potrafili je niwelować.
Imponująca wiedza i niespotykany sposób posługiwania się słowem. Niezwykle dobitne. gratuluję. Ja po takiej odpowiedzi zbierałbym resztki pewności siebie z czterech stron świata.
Nie sposób jednak nie przyczepić się do jednego szczegółu. Mówiąc, że w gwintowanej lufie masz "coś w stylu śruby" w języku polskim dajesz do zrozumienia, że wszyscy strzelcy posługujący się taką bronią powinni mieć odrąbane dłonie. Podobno strzelałeś, powinieneś wiedzieć o czym mówię... czy nie?
"Gdyby dureń zrozumiał, że jest durniem, automatycznie przestałby być durniem. Z tego wniosek, że durnie rekrutują się jedynie spośród ludzi pewnych, że nie są durniami." to z twojego profilu, jakże trafne!
Pozdrawiam i nie czekam na odpowiedź.
PS "podobnym na miarę w tym, gdybyś" źle, źle. Poprawne określenie: "na miarę tego, że", podobnym do tego, że".
PPS Mając dupę wyżej od głowy możesz jebnąć we framugę!
Wydaje mi się, że ówczesne kolty były już gwintowane. Mówimy przecież o końcu XIX wieku (lata osiemdziesiąte), gdy weszły już naboje scalone (od 1870 około), choć wydaje się, że Wood w filmie posługiwał się kapiszonowcem (model navy?). Też już chyba gwintowanym.
Problem raczej w kiepskim ówczesnym prochu, szczelności komór, a też kiepskich umiejętności strzeleckich. Nie każdy zaraz na dzikim Zachodzie był Hitcockiem i wydaje mi się, że takie dłuższe pudłowanie było całkiem realne. Inaczej wszyscy by się chyba wytłukli. Wcale nie jest tak łatwo trafić z rewolweru, zwłaszcza przy dziwnych pozycjach - na leżąco, z biodra etc. (naśmiewał się z tego także Eastwood w "Bez przebaczenia".
dobra, ale ja mam też pytanie. Do najbardziej znanej fotografii Bob Ford pozuje z długolufową wersją colta SAA :
http://en.wikipedia.org/wiki/Robert_Ford_%28outlaw%29
natomiast w filmie otrzymuje od JJ i strzela z rewolweru o łamanym do przodu szkielecie, chyba jakimś modelu S&W (nielubianym zresztą na Zachodzie). Czy wiesz może, z jakiej broni naprawdę został zabity Jessie James?
http://smith-wessonforum.com/s-w-antiques/72779-what-gun-killed-jesse-james.html
Dzięki! Ładna spluwa, warta swojego celu...
Ciekawe tylko, skąd ten kolt na zdjęciu? Może S. Colt dopłacił za reklamę?
Po prostu oni chyba nie chcieli się zabić bo przyjaźnili się od dawna. Fakt, że było to trochę dziwne choć może pod wpływem adrenaliny i strachu?
Sam nie wiem
Co do głowy, w Iraku pewnemu amerykańskiemu żołnierzowi wsadzono w łeb cały bagnet, po rękojeść. Przeżył, uratowano także jego świadomość i inteligencję. Nie każdy postrzał w głowę musi być śmiertelny, to mózg jest wrażliwy, a właściwie jego części, nie czaszka (a kula potrafi nawet przelecieć pod nią jak pod kopułą). Jest wiele przypadków np. samobójców, odratowanych po strzale w głowę (najpewniej dlatego w usta....).