Opowieść Cassavetesa pełna jest przemilczeń i niedopowiedzeń. Widz sam musi sobie ułożyć tą historię, na swój sposób, stając się niejako jej współtwórcą. To ważny, ale nie jedyny aspekt kina niezależnego, które odcina się od hollywoodzkiej sztampy także szorstkim filmowaniem aktorów, rażącym światłem, unikaniem łatwych efektów. Minęło sporo lat, a Cassavetes dalej niepokoi, drażni i nie daje zasnąć…
Oglądanie tego filmu o tak późnej porze, nie było dobrym pomysłem. ;) Kawał dobrego kina.
z tego gniota niczego nie da się rozsądnego skleić nie mówiąc o ułożeniu sensownej historii, przecież tam nic się kupy nie trzyma, absurdy, dłużyzny, niepotrzebne sceny i jakaś abstrakcja o bad guys i mało rozgarniętym gamoniu, który jak się niespodziewanie okazuje, jedyne co potrafi to zabijać z zimą krwią; aktorzy (i pożalsięboże aktorki z erotycznych produkcji) nie grają a odgrywają sceny jakby nie było normalnego scenariusza (bo i raczej nie było); rzeczywiście to było jedno wielkie niedopowiedzenie wynikające z miałkości scenariusza i z mistrzostwem nie miało nic wspólnego