Przemowa Gregory Pecka na rozprawie sądowej nie była wcale końcowa, gdyż miała miejsce pół godziny przed końcem filmu. No i gdy wypowiada już ostatnie zdania Atticus Finch, to kamera kończy ujęcie i przenosi się na lożę. A co do samego filmu: perełka kina lat sześćdziesiątych, która udanie łączy gatunki obyczajowe i sądowe. Gra aktorska jest według mnie genialna. Ale i tak dobrze, że deszcz Oscarów spadł niewątpliwie na "Lawrence'a z Arabii".