PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11900}

Zabić drozda

To Kill a Mockingbird
7,9 32 970
ocen
7,9 10 1 32970
7,9 20
ocen krytyków
Zabić drozda
powrót do forum filmu Zabić drozda

Nie oceniam "Zabić drozda" bo należałoby przyznac mu dwie oceny - za to co przedstawia dziś,
za to co przedstawiał w roku powstania (bynajmniej nie listopadowego).
Dziś nie przedstawia w zasadzie niczego, co mogłoby przyciągnąć współczesnego widza,
przyzwyczajonego do dramatów sądowych o akcji zmiennej jak fantazja DJ'a na weselichu,
urozmaiconej seksem, pościgami, zdrajcami, ekspertyzami wykonywanymi na kosmicznie
wyglądających ekranach, co to pani w kitlu kliknie i rozwiąże zagadkę stukrotnego gwałciciela-
chimery. Współcześnie to nudne filmidło, lejące się po ekranie jak syrop klonowy, rozjuszające
dialogami rodem z poczekalni na porodówce, kłujące w oczy parą głupkowatych dzieciaków o
drażniących głosach i takiejż samej aparycji. A i model peckowego adwokata, nudziarza,
flegmatyka, banałotwórcy, który rozpędza się chyba tylko spadając wozem drabiniastym z
urwiska - nikomu dziś nie w smak, bo współczasny lans na adwokata opiewa na bestię wbitą
w najlepsiejszy gajer, na każdym kolanku po sto kochanek a wygraną zapewnia sobie
bynajmniej nie sali (i nie drogą dedukcji) lecz mataczeniem, kombinacjami i układami (vide
Harvey Specter czy Mick Haller). No ewentaulnie można podziwiać żeńskie bestie adwokackie -
te już bez granic są skuteczne i jeszcze bardziej pożerające przeciwników - jak Patty Hewes, czy
na jej własnej krwi wyhodowana Ellen Parsons. Czy na tym tle flegma z Drozda może czymś
zaskoczyć? Eeee
Jednak w roku 1962 ten film coś znaczył, czymś fascynował, czegoś istotnego dotyczył. 62' to
jeszcze czas sprzed CRA i VRA (dwóch fundamentalnych w kwestii znoszenia segregacji
rasowej ustaw), ale już na mocnej fali społecznych protestów. Biała chciała uwieść murzyna,
murzyn nie chciał uprawiać białej ziemi, biała ziemia obruszyła się, czarny murzyn zginął. Ot i
cała tajemnica sukcesu filmu, który miał jedynie trzy zalety: Gregorego, akutalny temat i probę
zaprezentowania spojrzenia dzieci na cały ten kocioł. Banałami film sunąć musiał, bo to co
kręcone przez Amerykanów, o Amerykanach i dla Amerykanów odnosi sukces, kiedy wali po
uszach banałem, po oczach rozmachem, a po sercu - pożegnaniem/stratą (jak chociażby
współczesny znacznie bardziej Titanic czy Avatarstwo wszelkiej maści).
Co to zdziwienia niektórych Filmwebowców tym, że Peckowi wpadł Oscar za
pierwszoplanówkę, mimo że na planie (tak pierwszym, jak i dalszych) pojawiał się w Drozdzie
sporadycznie, a jak już to jedynie w celu wygłoszenia zakurzonych i opajęczyniałych banałów -
cóż. Jan Pawel II został papieżem bo tego wymagala sytuacja polityczna w Jewropie, Wałęsa
dostał "Nobela" bo wyrażało to poparcie "cywilizowanego" worlda dla upadku komunizmu a
Peck dostał Oscara bo gral w poprawnym politycznie filmidle. Czyli że sprawiedliwie jest. O.

ocenił(a) film na 10
Ubikwist

Problem w tym ze film nie byl poprawnie politycznie.... podobnie ma sie teraz sprawa z gejami i ateistami na Południu....
James Stewart odrzucił oskarową rolę bo uważał że film jest "zbyt liberalny" i kontrowersyjny....

R4Zi3L

To zależy jak interpretujesz pojecie poprawności politycznej - prawdziwe znaczenie tego zwrotu jest obecnie w głębokim zapomnieniu (podobnie jak rzecz ma się z samą tolerancją, która oznacza cierpienie ale znoszenie czegoś, a nie przychylność i przyklaskiwanie).
Jeżeli "poprawność polityczna" to (zgodnie z błędną wykładnią) "mus" pokazywania kontrowersyjnych społecznie kwestii tak, by narzucać odbiorcom z góry ustaloną ich ocenę- to "Zabić drozda" jest do bólu poprawny polityczne. Potwierdza to fakt otrzymania przez Luthera Kinga w dwa lata później Nobla i wprowadzenie w tym samym roku CRA i VRA (będącym formalnym końcem segregacji rasowej).

Inna sprawa, że nie widzę związku między potocznie rozumianą poprawnością polityczną a brakiem gotowości/chęci części społeczeństwa do uznania argumentów w toku dyskursu w tejże poprawności promowanych czy poruszanych. To że z "poprawności politycznej" ofiarowano Wałęsie Nobla nie oznacza, że wszyscy byli z tego powodu szczęśliwi (ba - sam NKN nie przyznał jej jednogłośnie).


ocenił(a) film na 10
Ubikwist

To się tyczy wszystkich nagród. Noble, Oscary, Emmy, Grammy.... to wszystko są poklaskiwacze "poprawności"... dostaje je ludzie którzy "mają" je dostać... nie wszyscy je przyjmują... co nie zmienia faktu że film też "musiał" powstać, a raczej akurat dobrze się wpasował.... komuś pasowało żeby powstał... a niektórym nie pasowało... tak już jest na tym świecie. Wszystko jest względne.

Ubikwist

Myśle że ocena byłaby bardziej sensowna jeśli oceniać by uczucia jakimi ludzie pałali wtedy i teraz. Weż pod uwagę że sama książka przez lata była mocno krytykowana. Najpierw przez to że jednym z głównych wątków jest gwałt, potem z powodu licznego użycia słowa "Niggar" a następnie z powodu mniemanego złego wpływu na młodziesz i postrzeganie czarnoskurych. W latach 60 temat był na tyle ciepły że ani książka ani film nie nalerzały do poprawnych politycznie. Co do zarzutu że w filmie jest mało Pecka a dużo dzieci - to jest to opowieść o dzieciach i tym jak postrzegają świat. Szkoda że nie wykożystano tak dobrej narracji jaka była w książce.

W dzisiejszych czasach problem trochę ucichł. Trochę, bo mieszkańcy Ferguson wciąż go roztrzęsają... Ale gdyby osadzić tę akcję w narracji współczesnego dziecka i walki np. o prawa dla małżeństw homoseksualnych myślę że temat by odżył.

ocenił(a) film na 8
mrtmv1849

Na pohybel tym, którzy nie potrafią oderwać się od realiów danego czasu w ocenie dzieł sztuki. Ludzie "pałają" takimi samymi uczuciami w Biblii, "Iliadzie", "Piekle", "Ojcu Goriot", "Komu bije dzwon", "Imieniu rózy", itp., itd.. Inaczej nie moglibyśmy odbierać tych dzieł. To samo z filmani: zmienił się ich język, rozwinęła i skomplikowała technika narracji, ale jądro - semiotyczne/semantyczne desygnaty, kody kulturowe - są rozpoznawalne [oczywiście z uwzględnieniem rozwoju, komplikacji kultury z upływem czasu (pobocznym, ciekawym przykładem jest np. asymilacja przez Zachód kultury japońskiej i odwrotnie)] od zarania komunikacji i sztuki. Powszechnie mówi się na to "nieprzemijające piękno".
"Pancernik Potiomkin" pozostanie na eksponowanym miejscu kinematografii niezależnie od upadku, kompromitacji idei, która go zrodziła.
Wracając do "Zabić...": Jest to film o pewnym modelu sytuacji Murzynów w USA w tamtych czasach, ale jest to też traktat o przejawach nietolerancji - i śmiem twierdzić, że oglądając go dostrzegamy, odbieramy, właśnie ten ogólniejszy jego sens,. Wrażenie jakości dzieła sztuki współtworzą realia i idea pospołu; same realia to opowiadactwo (do produkcji rozrywkowych , popkulturowych włącznie), goła idea to rozprawa naukowa albo... propaganda.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones