Taa dokładnie,poryty film i najlepiej jak najszybciej o nim zapomnieć,ech szkoda tylko tych aktorów na tego gniota...

Co za durny argument. Rozumiem że film może się nie podobać, w porządku. Ale nazywanie człowieka który wymyślił taki scenariusz chorym, tylko dlatego że dla ciebie jest on za mocny, jest śmieszne. Dobry twórca ma wielką wyobraźnię. Przelanie jej wytworów na kartkę czy ekran telewizora nie czyni go chorym. Chorym to możesz sobie nazywać kogoś kto z wyobraźni przelewa takie rzeczy na świat realny i kogoś krzywdzi. Tu mamy do czynienia ze zwykłym scenariuszem także może nie obrażaj twórcy tylko dlatego że jego twórczość nie przypadła ci do gustu.

dokładnie, zresztą skoro taki film jest dla niej za mocny, to co by powiedziała o różnej maści slasherach, albo innych krwawych filmach

Kocham te niemerytoryczne, nic nie wnoszące komentarze na filmwebie. Konstruowanie argumentów to pewna umiejętność techniczna i nie każdy musi ją posiadać, ja to rozumiem, sama czasami mam problem z wyjęzyczeniem, rozpisaniem swoich odczuć co do filmów, muzyki, literatury, ale wtedy po prostu nie zabieram głosu, bo to jest głupie. Naprawdę myślicie, że KOGOKOLWIEK w internecie obchodzi to, że wam się ten czy tamten film nie podoba?

No cóż... A skąd przyszedł ci do głowy pomysł, że KOGOKOLWIEK w internecie obchodzi to, że się tobie ten film podoba ?

Przecież ja nic o filmie nie napisałam. Poza tym naprawdę nie rozumiesz o co chodzi? Po co na forum DYSKUSYJNYM pisać opinie (pozytywne lub nie, nieważne), w których nie używa się żadnych argumentów co uniemożliwia jakąkolwiek DYSKUSJĘ?

Bo forum jest od tego aby wyjęzyczać i rozpisywać swoje uczucia względem rzeczy opisywanej - w przepadku tego forum chodzi o film. To co napisałam to moje odczucie i jest mi daleko obojętne czy Ci się ono podoba czy też nie. Zawsze możesz NIE CZYTAĆ.

A i mimo nacisków zdania nie zmienię - Yorgos Lanthimos ma chory umysł i chorą wyobraźnię.

A czy ja naciskam na to żebyś zmieniła zdania? (Gdzie?) Apeluję tylko o używanie jakikolwiek argumentów.

jedynym argumentem za jest to, że Yorgos Lanthimos i Efthymis Filippou mają po prostu pomysł na zarabianie kasy przez szokowanie kolejnych członków JURY różnych akademii filmowych. Z Panią Zuzanną już miałem przyjemność się zetknąć. Ale nadal mi nie wytłumaczyła o czym opowiada ten "film". Czy to S-F o młodym czarowniku woo-doo, który rzuca uroki na dzieci lekarza czy opowieść o niedouczonych profesorach i lekarzach którzy nie radzą sobie z diagnozą chorób, a my kiedyś być może oddamy nasze życie w ich ręce i umysły....

Jak sam "młody czarownik woo-doo" zapytał w pewnym momencie filmu (pośrednio przełamując czwartą ścianę) - "Nie rozumiesz? To jest metaforyczne". Nie apeluję tutaj o jakąkolwiek analizę, jeśli ktoś nie ma na nią ochoty, ale miło by było i z korzyścią dla każdego, gdyby ktoś nie widząc - czy to w życiu, czy jakiejkolwiek twórczości artystycznej żadnej logiki, sensu czy wartości, nie pluł na nią żółcią, a krytykiem skierował raczej w swoją stronę. Nikt nie będzie doskonały, ale chyba warto nad doskonałością pracować? A co do szokowania za kasę, to słaby argument w przypadku reżysera, który jest już darzony dość szerokim uznaniem tworząc kino autorskie, należące jednak do trudniejszych ścieżek zarabiania kasy w przemyśle filmowym. Nie rozumieć umysłu innego człowieka, a oceniać go na zasadzie własnego. Brawo!

no właśnie czytam, że Ciebie bardzo.

właśnie wpadł mi do głowy jeszcze jeden argument ZA. Może lekarz psychiatra Yorgosa Lanthimosa i Efthymisa Filippou'a zalecił im pisanie scenariuszy i kręcenie filmów. Jest to zatem o niebo lepsza terapia niż zamknięcie ich w psychiatryku, faszerowanie lekami i to wszystko na koszt podatnika !!!!

Mamy oto taki stan: dwaj chorzy utrzymują się sami, nie są zbyt groźni dla otoczenia, zdobywają nagrody i jak tu czytam są WZOREM artysty dla niektórych młodych ludzi.


Pozdrawiam.

Właśnie to mnie poraża, że można nakręcić film o znęcaniu się nad własnymi dziećmi ( Kieł ) lub film o mordowaniu swoich dzieci, i zamiast skończyć w psychiatryku czy więzieniu staje się "kultowym twórcą".

Czyli sam fakt, że film zawiera elementy przemocy jest jednoznaczne z afirmowaniem przez twórców przemocy? Czy jeśli Lanthimos (albo jakikolwiek inny reżyser) ukazuje rozpad więzi, wartości, języka to znaczy z automatu, że jest piewcą nihilizmu? Według mnie to absurdalne. Przecież film wcale nie jest / nie musi być żadną deklaracją autorską (!!!). Przemoc w filmie może być diagnozą, metaforą etcetera.

Jestem pewna, że nie masz własnych dzieci. Gdyby było inaczej wiedziałabyś, że prędzej odbierzesz życie sobie, niż choćby pomyślisz o zabiciu własnego dziecka... ale samo tłumaczenie tego jest dla mnie żałosne. Tylko do tego aby to zrozumieć trzeba być dojrzałym emocjonalnie człowiekiem. Wtedy i tylko wtedy zrozumiesz, że wszelkie filozofowanie na temat zabijania ludzi a zwłaszcza dzieci jest zwykła prowokacją. Można oczywiście ubierać to w szykownie brzmiące słowa - ale dla mnie to raczej żałosny wytwór wyobraźni chorego umysłu. W przypadku tego własnie autora niestety nie pierwszy. Jeżeli jednak lubisz, jak piszesz, metafory czy diagnozy to obejrzyj pozostałe "dzieła" tego "twórcy".

Czyli wszystkie filmy, teksty literackie, w których mamy przemoc są chore? Bo jeśli tak to powinnyśmy wykląć i pozbyć się ogromnej części dziedzictwa kultury. Ponieważ sztuka od zawsze podejmowała tematy problematyczne, etycznie dwuznaczne, niewygodne, swędzące...
A pomyślałaś, że może się jednak myślisz? Że fabuła, ta najbardziej zewnętrzna warstwa filmu nie musi być najważniejszym nośnikiem znaczeń? Na filmach nie znam się za bardzo, ale powiedzmy, że trochę na literaturze, w której nierzadko historia jest tylko pretekstem do opowiedzenia o czymś innym.
A może czasem twórca chce nas uderzyć brutalnością, bo tak właśnie często wygląda rzeczywistość, czy tego chcesz, czy nie (jeśli Ci się nie podoba rzeczywistość to zawsze możesz iść gdzieś indziej...). [Są interpretacje, że ten film opowiada o toksycznej, sadystycznej męskości]. A może czasem twórca bardziej niż coś powiedzieć, chce coś z nami zrobić?
Jednak pomimo tego wszystkiego co napisałam powyżej - rozumiem, że możesz mieć alergię na Lanthimosa, spoko. To nie jest reżyser dla każdego, wiem. Ja go uwielbiam (choć nie zabijam dzieci i nie jestem psychopatką, o dziwo, serio). Więc pozostaje chyba tylko się miło pożegnać, bo raczej nie znajdziemy wspólnego języka :)
Pozdrawiam, dobrego dnia!

Mam nadzieję, że przypomnisz sobie naszą rozmowę, gdy będziesz się pochylała nad łóżeczkiem swojego nowo narodzonego dziecka - ale masz rację - jak mawiała moja babcia :"nie zrozumie głodnego syty bo ich różnią apetyty".
Ja również pozdrawiam.

To raczej się nie wydarzy, bo miłosierny bóg sprawił, że jestem bezpłodna :(

A ty jesteś po prostu płytka jak podwórkowa kałuża. No sorry, ale inaczej się nie da. Wyłączam się z tej rozmowy.

ale z Ciebie wredna s... Zuzanno !

Być może takie filmy pełni dla twórcy rolę terapeutyczną. Nie można mu tego zabraniać, przecież nikt nie cierpi przy ich kręceniu.