Nie stronię od filmów o wampirach, uważam, że tematyka ma w sobie potencjał, który dobrze wykorzystany czyni z horroru czarującą wizję z dreszczykiem pełną pasji, krwi i romantycznych przeklętych bohaterów. Niestety T. Scott zrobił film beznamiętny, efekciarski, ale wizualnie świetny. Na rzecz wysublimowanej formy gdzieś zanikły emocje i tylko obiecujący początek z Davidem Bowie dawał nadzieję na to, że do grona Drakuli, Lestata, Louisa de Pointe du Lac, Nosferatu z wizji Herzoga czy Eli z osobliwego "Pozwól mi wejść" dołączy kolejny romantyczny i jednocześnie napawający grozą bohater. Niestety wciągający początek zamienił się w kilka erotycznych scen lesbijskich, pięknych ujęć oblicza Susan Sarandon i Catherine Deneuve i psychodelicznych obrazów z truposzczakami rodem z nocy żywej śmierci, których to scen nie łączy żaden konkretniejszy koncept ani rozwijająca się fabuła.

Na plus oczywiście zdjęcia i muzyka, no i jednak spora dawka atmosfery grozy ładnie komponującej się z wdziękami obu aktorek. W ogóle "Zagadka nieśmiertelności" to ładna kompozycja, trochę chaotyczna, krwista, oniryczna, ale bez historii. 5/10