Dlaczego wierzycie w coś co jest napisane w jakiejś książce, a wyśmiewacie tych co wierzą w takie dokumenty? Hipokryzja.
Nie jestem jakąś zagorzałą wierzącą fanatyczką i takowych ludzi nie rozumiem, jednak uważam że wiara jest potrzebna w naszym życiu, wiara w cokolwiek, bo to potrafi nadać sens pewnym rzeczom. A należy umieć odróżnić wiarę od faktów. Gdyby cała historia z Jezusem była jakkolwiek udokumentowana czy chociaż trochę udowodniona należy zadać sobie pytanie czy dalej stanowiłoby to wiarę ?
Zastanawiają mnie dwie rzeczy w twojej wypowiedzi. Po pierwsze co to znaczy "wiara w cokolwiek" która "nadaje sens pewnym rzeczom"? Czyli wierzysz w coś konkretnego? W chrześcijaństwie na przykład mamy Chrystusa i ciężko by było od tak zastąpić go czymkolwiek. Druga rzecz: kim według Ciebie jest zagorzały wierzący fanatyk? Czy można być głęboko wierzącym ale nie "fanatykiem"? Niektórzy mogliby uznać Jezusa za fanatyka, bo był raczej radykalny w swych poglądach.
Chodziło mi o to, że moim zdaniem człowiekowi ogólnie potrzebna jest wiara, bo łączy się między innymi z nadzieją, nie wyobrażam sobie swojego życia bez nadziei czy wiary, bo to nadaje mu bieg i sens. Pisząc "wierzyć w cokolwiek" chodziło mi głównie o różne wyznania religijne, każdy wierzy w to w co chce wierzyć, pomijając samą wiarę chodziło też o moralność, sumienie, coś czym kierujemy się w życiu.
Oczywiście, że można być głęboko wierzącym, ale nie fanatykiem, bo to 2 różne pojęcia. Fanatyk to osoba ślepo zapatrzona w coś w co wierzy, która przez ta ślepotę zapomina o podstawowych wartościach tego w co wierzy, mylaca nie rozumiejąca pewnych rzeczy, które powinna znać jesli je kultywuje poprzez wiarę. To zdecydowanie negatywny obraz osoby tak naprawdę nie do końca wierzącej. A to czy ktoś wierzy mocno, mocniej, słabo, słabiej, to indywidualna sprawa. Nie da się tego dokładnie okreslić, bo kazdy kieruje się czymś innym i naczej postrzega to co robi i w co wierzy. Tak przynajmniej wyglada moje zdanie. A czy Jezus był fanatykiem ? Myślę że nie. Nie jestem odpowiednią osoba do studiowania Pisma Świętego, ale nie przypominam sobie aby dał jakikolwiek wyraz fanatyzmu.
Akurat do studiowania każdy jest odpowiedni :). Ogólnie zgadzam się z twoją myślą, że wiara nadaje sens życiu. Jednakże jeśli chodzi o różne wyznania religijne, to byłbym raczej ostrożny. Może to wyglądać na nietolerancje, ale uważam, że moja religia jest jedyną prawdziwą. Przecież gdy św Paweł przybył do Rzymu, to tam już mieli swoich bogów. Mimo to Paweł nie powiedział "Sorki nie wiedziałem, że u was już pełno, pójdę gdzie indziej", tylko przekonywał, że jedynie jego wiara jest słuszna. Niestety (albo na szczęście) systemy religijne są raczej sprzeczne i nie dają się pogodzić. Może na początku można się ograniczyć do jakiegoś ogólnego dobra, jednak jeżeli rzeczywiście wierzysz w Chrystusa to jego słowa nijak się mają np. do reinkarnacji. Jeżeli chodzi o fanatyzm to masz rację, jednak niektórzy poprzez fanatyzm rozumieją tzw. "skrajny katolicyzm", a jak wiadomo słowo "skrajny" ma wydźwięk pejoratywny. Boimy się tego co krańcowe, wolimy trzymać się środka, ale czy przypadkiem sama istota wiary nie polega na skrajnym dążeniu do świętości?
Hmm, czy polega to na skrajnym dążeniu do świętości ? Nie wiem, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Ogólna teza mówi o tym, że wiara prowadzi do zbawienia, świętość to chyba za duże słowo. Nie wiem jak inni, ale ja wierzę włąśnie dlatego że pomaga mi to w różnych aspektach życiowych, czasami w ciężkich chwilach kiedy nie wiem co zrobić, a odmówię jakąś krótką modlitwę w głowie to robi mi się lzej, bo pojawia się nadzieja, że moaże akurat jest jeszcze jakieś wyjście. To główny powód mojej wiary, wiara dla życia teraźniejszego, a nie dla zbawienia po śmierci. Być może źle to interpretuję, ale własnie z takim podejściem jest mi dobrze i z takim sobie radzę. Z drugiej strony lepiej wierzyć w niebo i szczęście lub potępienie po śmierci niż w nicość. No bo wg ateisty co dzieje się z człowiekiem, gdy umrze ? Nic, przestaje istnieć, po prostu go nie ma. Dla mnie to 'założenie' jest dużo cięższe do wyobrażenia niż właśnie postawy wiary chrześcijańskiej. No bo jak człowiek nagle może przestać istnieć ?
Jeśli chodzi o różne wyznania religijne to kieruje się raczej zdaniem, że Bóg jest jeden i jest miłosierny, zdolny wybaczyć wiele, jednak ludzie postrzegają go w różny sposób. Stąd jest Allach, Jahwe czy po prostu Jezus. Oczywiście moze mieć się to nijak do teorii np. reinkarnacji, ale to wszystko zalezy od postrzegania światy przez różnych ludzi. Każdy widzi zycie trochę inaczej i każdemu należy na to pozwolić.
No ok, każdy może widzieć życie trochę inaczej. Tyle, że jeżeli już decyduje się wierzyć, to warto byłoby wiedzieć w co tak naprawdę wierzę. Dla chrześcijanina ewangelia to słowo bezpośrednio pochodzące od Boga. Z Bogiem się nie dyskutuje :) Nie zrozum mnie źle, nie chodzi o to że masz przestać myśleć i być fanatyczką, wprost przeciwnie. Należy próbować zrozumieć jak najwięcej. Jednak zarzucenie ewangelii kłamstwa byłoby zaprzeczeniem wiary chrześcijańskiej. Ewangelia mówi, że Jezus był synem Boga, Koran twierdzi, że był prorokiem - mamy więc sprzeczność i to nie jakąś drobną którą można by przemilczeć, ale fundamentalną. A jeżeli chodzi o dążenie do świętości to właśnie do tego nawołuje Jezus, a nadstawianie policzka i oddawanie szaty to chyba wyraz skrajnego dążenia do świętości (nie mówiąc już o męczeństwie).
A może te różnice wynikają własnie z innego postrzegania religii ? Fakt, że nasza wiara opiera się na tym, ze ewangelia jest słowem pochodzącym od Boga, jednak nadal spisanym przez człowieka. Różne kultury, różne tradycje i różne wierzenia, jednak wszystko sprowadza się do Boga i do wyobrażenia o Nim. Jednak to wciąz pozostaje tylko wyobrażeniem. Może właśnie przez to jedna religia wygląda tak, a inna inaczej.
Natomiast nadstawianie policzka i zdzieranie szaty i inne podobne sytuacjie nie powinny być rozumiane w sposób dosłowny.
Świadkowie Jehowi rozumują każde słowo w Biblii dosłownie i wiemy że rozumują ją błędnie, chociażby ze zwykłych lekcji religii.
Aby całkowicie zrozumieć Pismo Święte powinno zapoznać się z symboliką liczb, wierzeń żydowskich, oraz z wieloma innymi przenośniami, w innym wypadku wiele rzeczy bedzie wydawać się dziwnych, niezrozumiałych czy nawet fanatycznych.
To by było piękne gdyby to wszystko tak ładnie i prosto sprowadzało się do jednego Boga. Wydaje się, że wtedy też było by tak po ludzku sprawiedliwie - Ci którzy wychowywani są w innej wierze mieliby ten sam dostęp do prawdy, każda religia byłaby tak samo dobra. Tyle, że Bogu spodobało się wszystko pogmatwać (wierze, że miał ku temu ważny powód - miłość do człowieka). Jeżeli weźmiesz sobie do serca tylko te elementy które są zgodne we wszystkich religiach to tak naprawdę w co będziesz wierzyć? Czy nie będzie to wtedy relatywizm polegający na tym, że to Ty decydujesz co jest prawdą a co nie? Jaki ma sens czytanie Biblii jeżeli jest to tylko jedna z setek książek w której jest jakiś tam obraz Boga wypracowany i obowiązujący w kulturze zachodniej (na wschodzie jest już zupełnie coś innego).
Jeżeli chodzi o świadków Jehowy, to wydawało mi się, że ich błąd polega na wierze w to, że świat powstał w 6 dni. Natomiast ewangelia jest dla prostaczków, nie dla doktorów teologii. Jezus mówi aby dzielić się z KAŻDYM przede wszystkim naszym wrogiem i nigdy nie odpłacać złem za zło lecz zawsze dobrem. Zresztą Kościół katolicki pełen teologów nigdzie nie stwierdził, że obowiązuje jakaś inna interpretacja. Ciekaw jestem jak rozumiesz te słowa w kontekście symboliki liczb i wierzeń żydowskich :)
Symbpilka odnosiła się do całosci jako ogółu, nie do bezpośrednich fragmentów, a jeśli chodzi o przykłady które podałeś to wg mnie są łatwe do zrozumienia, oczywiście bez symboliki liczb i wierzeń żydowskich :)
Logicznym jest to, że nie powinniśmy odpłacać złem za zło, ponieważ wtedy wszyscy bylibyśmy źli. Jaki ma sens okradania kogoś, kto wcześniej nas okradł ? Jakby każdy tak robił to wszyscy stalibyśmy w miejscu i nic nie posuwałoby się do przodu. Z resztą zasada oko za oko i ząb za ząb z Kodeksu Hammurabiego już dawno została obalona, bo ludzie od wieków wiedzą, ze taki system nie przynosi żadnych korzyści.
I czy Twoim zdaniem w takim razie do nieba pójda jedynie wyznawcy chrześcijanizmu ? Co z wyznawcami islamu, judaizmu, buddyzmu i tak dalej ? Pójdą do piekła czy przestaną istnieć po śmierci ? Nikt tego nie wie. Religia religią, ale dalej pozostaje kwestia moralności. Jesli człowiek, który był dobry przez całe zycie, wierzył, pomagał innym, umrze to nie pójdzie do nieba, bo okaże się że jego wierzenie było bezpodstawne ?
Nie taką wartością mierzy się człowieka. Z resztą nie nam oceniać, która religia jest tą prawdziwą i która ma najwięcej w sobie prawdy.
Rzeczywiście najłatwiejszym jest skupić się na wspólnych cechach każdej z nich i stwierdzić, że Bóg jest jeden, a jaki jest okaże się po smierci, ale czy nie o to chodzi ? Czy możnazałożyć coś innego ? Jeśli tak, to jak będzie wyglądało to całe życie po śmierci ? I jaki ma sens w ogóle wiara skoro tylko jedno wierzenie może być prawdziwe ?
Kościół katolicki uznaje możliwość zbawienia człowieka który żył dobrze, ale nie był chrześcijaninem. Nie zmienia to jednak faktu, że każda religia, nie tylko chrześcijaństwo zakłada posiadanie prawdy, najczęściej objawionej bezpośrednio od Boga. Doskonałym przykładem jest tutaj Jan Paweł II który prowadził dialog z innymi religiami, cenił wspólną modlitwę, ale gdybyś go zapytała w kogo wierzy, odrzekłby, że w Jezusa Chrystusa i nikogo innego.
Jeżeli chodzi o wspólne cechy, to stwierdzając, że Bóg jest jeden już odrzucasz zdecydowaną większość religii. Jeżeli chciałabyś naprawdę sprawiedliwie potraktować wszystkie religie to musiałabyś stwierdzić że Bóg jest jeden, lub jest wielu bogów, lub nie ma ich wcale. Już to samo jest absurdalne. Tak więc musisz dokonać wyboru. To ty zdecydujesz czy wybierzesz chrześcijaństwo, ale jeżeli już je wybierzesz to ewangelia nie będzie kolejny traktatem filozoficznym który przebił kodeks Hammurabiego, ale słowem bożym, a co za tym idzie będziesz przekonana, że posiadłaś jedyną prawdę. Jeżeli nie dokonasz wyboru, to może się okazać, że zmarnowałaś życie, bo odrzuciłaś wskazówki pochodzące od samego Boga. Moim zdaniem tylko mono-religijność ma właśnie sens, natomiast mulit-religijność to raczej podejście filozoficzne a nie wiara.
m_wojciechowski7 - bezpieczniej byłoby napisać, że Ewangelia jest TAKŻE dla prostaczków, nie tylko dla doktorów teologii - bo zabrzmiało to troszkę tak, jakbyś odmawiał biednym doktorom dostępu do Dobrej Nowiny;)
A tak na poważnie to bardzo cieszę się, widząc Twoją rzetelną i rozsądną argumentację - coś pięknego i bardzo budującego! Potrzebujemy chrześcijan tak pewnych swojej wiary.
Pozdrawiam i życzę zawsze podobnej gorliwości oraz wiele światła Ducha Świętego.