Kanibale pojawiają się (jeden z nich nawet zjada ludzkie serce) gdzieś na pół godziny, ale potem główni bohaterowie od nich uciekają i trafiają do obozu pracy stworzonego przez kryminalistów. Z deszczu pod rynnę. Nie jest to typowe kino kanibalistyczne, tylko film przygodowy ze smaczkami - są tu lekkie sceny gore, jest jedna scena kanibalizmu, są dwa gwałty, są ataki węży, piranii i krokodyli, a do tego mamy jeszcze trochę erotyki i humoru.