Film "Collateral" Michaela Mann'a ogląda się całkiem przyjemnie a duet Cruise - Foxx jest dosyć przekonywujący ( w szczególności przypadła mi do gustu rola Vincenta, w którą wciela się Tom "Piękny Laluś" Cruise).
Niestety film w wielu miejscach jest niedopracowany - pojawiają się dłużyzny (np. uganianie się po klubach), pseudofilozoficzne rozmowy Vinenta z Maxem są chybione (nie dość, że nic mądrego nie mówią to jeszcze nic z tych rozmów nie wynika co moim zdaniem jest błędem w tego typu filmach), a sposób w jaki twórcy filmowi budują napięcie jest wykorzystany tak, że bardzo często w trakcie projekcji czułem niedosyt. I do tego bardzo przeciętne zdjęcia. Wszystkie te zastrzeżenia co do "Collateral" przyszły mi do głowy w momencie kiedy zacząłem się zastanawiać czemu takiemu dobremu filmowi nie mogę dać bardzo wysokiej oceny ? Przecież fabuła jest naprawdę ciekawa i wielu momentach obrót wydarzeń zaskakuje widza, dobór aktorów i sama ich gra bardzo dobra ("piękny laluś" w roli płatnego zabójcy naprawdę daje radę ;) a Jamie Foxx jako bujający w obłokach taryfiarz doskonale się w tej roli odnajduje), świetna do tego muzyka dzięki której film ma przyjemny klimat ? Tak to już jest z dobrymi filmami, że jak czuje się, iż zmiana pewnych elementów wpłynęłaby pozytywnie na cały obraz zamieniając film dobry w rewelacyjny to nie daje to człowiekowi za cholerę spokoju :p
Pomimo niedociągnięć, o których wyżej wspominam mogę uczciwie polecić "Collateral" każdemu kto szuka dobrego filmu sensacyjnego bez zbędnych wybuchów, strzelanin i innych tego typu głupot a za to gdzie główne role grają aktorzy, scenarzysta i reżyser (w przeciwieństwie do grafików komputerowych, kaskaderów i reżysera ale od efektów specjalnych).