Niestety Mann się nie popisał. Film zdecydowanie poniżej oczekiwań. Sam pomysł ciekawy ale w filmie jest tyle absurdalnych sytuacji i nierealnych zdarzeń, że aż nie sposób ich tu wszystkich wymienić. Co gorsza, nie są to jakieś szczegóły tylko dość istotne rzeczy a przecież Mann słynie z tego, że dba o każdy detal. Nie tym razem jednak. Można wymienić kilka:
1. samo poznanie pani prokurator w taksówce przez Maxa jeszcze ujdzie, ale już to, że dziwnym trafem właśnie ją,tą samą którą dopiero co poznał wspomniany Max uratuje przed śmiercię to już strasznie naciagane
2. Max przez całą noc miał tyle sytuacji i możliwości żeby uciec od Vincenta lub powiadomić policję albo dać komuś jakiś sygnał o swojej sytuacji, że naprawdę nie wiem jakto możliwe, że jeszcze z nim jeżdził...absurd
3. Zawodowy zabójca nie bawiłby się tak jak Vincent, nie ryzykowałby tak jak on, gdy tylko Max dowiedział się w jakim celu wozi Vincenta powinien już nie żyć.
4. Co się stało z policja po wydarzeniach w klubie? Zapadła się pod ziemię? Więcej gliniarzy w LA już nie było czy co? Zero reakcji...
5. No i oczywiście taksówkarz obezwładnia policjanta, ratuje panią prokurator,wyprowadza w pole i zabija ZAWODOWEGO mordercę. Swoją drogą Vincent chyba był postrzelony przez Maxa ale biegał jak prawdziwy sprinter.
Mozna by wymieniać i wymieniać tych nierealistycznych rzeczy jeszcze długo. Szczegółów pełno (z poważnego wypadku wychodzą cali i zdrowi praktycznie, policja zamiast zadzwonic dot ego klubu wczesniej i ostrzec tego 4 gościa to nie wiem na co czekała, chyba aż się wszyscy wybiją nawzajem). Za dużo tych niedociagnieć jak na film sensacyjny i przede wszystkim jak na film... Manna.
Szkoda. Bo nastawiłem się na dobre kino. Na plus: pomysł i to, że nie był nudny, coś się działo. Na minus - brak realizmu i słaba gra aktórów.
4/10