I zdecydowanie najbardziej podoba mi sie postac Vince'a (Tom Cruise nie tylko ladnie wyglada - szok ;) ), nie dosc, ze dobrze i przekonywujaco zagrana, to widac, ze facet nie jest glupi, swoj cynizm i psakudne podejscie do zycia ma przemyslane, nie jest tepym bandziorem. Aczkolwiek morderca, to ciezko nazwac ta postac typowym czarnym charakterem.
Zastanawiam sie, co bym czul, gdyby na koncu to jednak Vincent trafil (malo prawdopodobne we wspolczesnym kinie, niestety), bo, ze nie trafi to niestety bylo pewne i to byla chyba jedyna wada tego filmu, dlatego dalem mu 9, nie 10.