Moja ulubiona scena:
moment w którym taksówkarz przepuszcza przez jezdnie kojoty. Wtedy porywacz patrzy na niego jak na głupka. Scena ta jest bardzo wymowna, bowiem następuje w niej zderzenie dwóch całkowicie odmiennych charakterów. Ni ta muzyka:)
Kolejna fajna scena to oczywiście masakra w El Rodeo. Też spoko muzyka:)