Zakładnik

Collateral
2004
7,2 76 tys. ocen
7,2 10 1 76316
7,4 36 krytyków
Zakładnik
powrót do forum filmu Zakładnik

nie wiem dlaczego, ale przez cały czas trwania filmu kibicowałam Vincentowi. miałam nadzieje, że uda mu sie odwiedzic wszystkich 5 kumpli i zebrać potrzebne informacje :) może to przez to, że Tom C. to taki fajny facet :D a tak na marginesie to film bardzo mi sie potobał chociaż pzrez wyzej wymienionego aktora trochę surrealistyczny jak dla mnie. nawet zakończenie mnie nie zawiodło co często ostatnimi czasy się zdarza. polecam.

użytkownik usunięty
karolinakula

masz rację, charyzma Toma jest nie do opisania:D

użytkownik usunięty

OOOO zgadzam sie w 100%!! On jest super, film jest super i wogole wszystko jest super!!!!! :p

użytkownik usunięty
karolinakula

Dokładnie miałam tak samo!!! Też kibicowałam Vincentowi bo fajnie to robił. I miał do tego zajebiste podejście. Nie był nudny jak ten cały Max.

ocenił(a) film na 10
karolinakula

Ten film ma coś takiego w sobie, z może to ten aktor:), cały film opiera się na "kibicowaniu" Vincentowi. Choć przyznaje z żalem że końcówka filmu to mnie wręcz rozśmieszyła. Ale ogólnie to może być :)

Dark_Angel84

rozsmieszyla? dlaczego? myslisz ze szybko zajarzyli, ze vincent nie zyje :D

karolinakula

zdecydowanie się zgadzam. ponadto najlepszy moment w filmie to cała akcja w dyskotece, przy muzyce poula oakenfolda po prostu wmiazdzyla mnie w fotel. rewelacyjna gra Toma i muzyka sprawily ze sluchalem non stop tego kawalka przez kilkanascie godzin!!

Arlathan

sluchajac tego kawalka chyba odplywasz co? ale scena w dyskotece byla za dluga przynajmniej dla mnie i troszke malo wiarygodna, ze ochroniarze od razu nie zabrali szefa z lini (?!) strzalu. pozdrawiam

karolinakula

nie odplywam, ten kawalek daje mi kopa. zauwaz ze ten szef byl bardzo gruby i mogl nie dac rady sie poruszyc ;) zreszta chyba ktos tam go wyciagal. on tylko posylal ludzi do "ataku" :)
tak czy siak dla mnie ta scena sie nie wydluzyla ;) podobała mi się jak nie wiem co :D

Arlathan

wyciągali go, a przynajmniej próbowali z powodu tuszy, o której wspomniałes zdecydowanie zbyt późno. ale mniejsza o to. a scena zapewne podobała Ci sie jak nie wiem co ze względu na muzę. w zasadzie to muszę sie przyznać że jej nie pamietam. nie kojarze z ta scena jakiegos konkretnego kawalka. kto wie moze tez dal by mi kopa :D pozdrawiam

Arlathan

wyciągali go, a przynajmniej próbowali z powodu tuszy, o której wspomniałes zdecydowanie zbyt późno. ale mniejsza o to. a scena zapewne podobała Ci sie jak nie wiem co ze względu na muzę. w zasadzie to muszę sie przyznać że jej nie pamietam. nie kojarze z ta scena jakiegos konkretnego kawalka. kto wie moze tez dal by mi kopa :D pozdrawiam

karolinakula

Ja po zakończeniu filmu miałem tylko jedno w głowie - MICHAEL MANN NIE UMIE SPIEPRZYĆ FILMU!! :)

użytkownik usunięty
karolinakula

Też mi nowina - wiadomo, że przy tego typu konstrukcji bohaterów wystarczy jeszcze mocniejszy narkotyk i odpowiednie stężenie podobnych filmów w krótkim czasie by człowiek zaczął myśleć o zabójstwie nieco inaczej niż powinien.

karolinakula

no nic dziwnego, że tak było. cala sztuka lezy w scenariuszu i sposobie opowiadanej przez manna historii. zauwaz, ze ten sam motyw jest w gorączce tego samego rezysera. lubimy pacino ale szkoda nam de niro :) to samo mamy tutaj...max to w porzadku gosc, ze tak powiem "normalny" ktory reaguje jak kazdy inny czlowiek (przynajmniej tak mi sie wydaje). za to vincent ma w sobie to cos, co sprawia, ze mimo tego iz jest platnym morderca i jest czarnym charakterem, wzbudza u nas sympatie i nawet mu kibicujemy ;) nie kazdy tak potrafi opowiadac - mann to mistrz gatunku.

użytkownik usunięty
Durden

Absolutnie się zgadzam! Mann to mistrz gatunku, tylko on potrafi stworzyć w filmie odpowiedni nastój i wprowadzić chemię między bohaterami, co po raz kolejny pokazał z Zakładniku, którego zaliczam do moich ulubionych filmów

No nie przesadzajcie z tymi pochwałami - uważam, że film byłby o wiele lepszy, gdyby to Mann był autorem scenariusza. A co do Toma, to zazwyczaj mnie specjalnie nie przekonuje - jest raczej gwiazdorem a nie aktorem, z którego bohaterem [granym przez niego] łatwo się utorzsamić. Ale w tym filmie było inaczej; Cruise momentami był wręcz HIPNOTYCZNY (np. jego wyraz twarzy na dyskotece) - gra i bezbłędnie balansuje na granicy między akceptacją a niechęcią publiczności. Jego postać budzi wątpliwości co do tego, czy jest on psychopatą realizującym krwawą misję wyznaczoną mu przez jakiś wewnętrzny głos, czy też stoją za nim bogaci mocodawcy. Bardzo dużo postaci granej przez Cruise'a wg mnie dała jej charakteryzacja - a dokładnie odpowiednio przyprószone siwizną włosy, które dodały mu pewnej niesamowitości oraz drapieżności - jest niczym jastrząb [nawet reszta fizjonomii aktora pasuje: drobny ale silny, wysportowany, i ten "orli" nos ;)] lub wilk - samotny łowca, drapieżnik - równie rzadki i piękny co niebezpieczny...