Nie zrozumiałaś.
Nie ma sensu w ogóle ten zwrot "dorównuje". To jest CO INNEGO.
I już żygam tą wtórnością, gdy pierwszy komentarz do filmu na podstawie książki zaczyna się "nie jest taki jak książka!". K@%^^!a mać. No to już się polaczki powinniście z tym oswoić - NIE JEST I NIE BĘDZIE!
I tak, nie da się w półtorej godziny przekazać głębi historii wielkiej powieści.
Tak, nie da się przedstawić wszystkich wątków..itd.
...i cała reszta tych banalnych 'odkrywczych przemyśleń' - JUŻ DOŚĆ.
"Film to film, a książka to książka".
Popieram. Nie upakujesz 400 stron, w nawet 3 godziny. Zawsze trzeba z czegoś zrezygnować. Potem fani książki denerwują się ,że zrezygnowano akurat z tych wątków z których nie powinno ,albo że w książce było inaczej.
Porównywać można tylko ze względu na emocje, przeżycia, wpływ dzieła na nas-aby ocenić czy lepiej obejrzeć film czy też przeczytać książkę. Niemniej jednak książka jest przecież nieodłączną częścią filmu, obszernym scenariuszem, który należy umiejętnie skrócić, tak aby nie umniejszyć jej wartości. Dlatego też często pisze się, że film dorównuje książce lub też nie.
Poza tym jakoś na podstawie takich dzieł jak "Zielona Mila" czy też "Skazani na Shawnshank" nakręcono arcydzieła. Jeżeli po obejrzeniu tego filmu mam negatywne odczucia, niedosyt, oznacza to, że jednak coś jest nie tak z filmem, najprawdopodobniej ze scenariuszem.