7,8 34 tys. ocen
7,8 10 1 33504
7,9 35 krytyków
Zaklęte rewiry
powrót do forum filmu Zaklęte rewiry

nie za bardzo zrozumiałem koniec filmu, o co chodziło? Trąci mi to nieco komunistyczną propagandą. Oto przedstawiciel klasy robotniczej odrzuca łaskę kapitalisty i mimo nieporozumień wyraża solidarność z innym członkiem klasy robotniczej, który okrada burżuazyjnego wyzyskiwacza.

ocenił(a) film na 8
Bolo_5

Według mnie to nie chodzi tylko o komunizm... tu też jest mowa o ludzkich uczuciach.

ocenił(a) film na 10
Bolo_5

Pewnie. Przecież tylko komuniści mogą twierdzić, że kapitaliści nie są błogosławieństwem klasy robotniczej.
Ten film to propaganda komunizmu, trafnie to odczytałeś.

ocenił(a) film na 9
hauser

Wszystko więc co wytyka błędy obecnego ustroju trąci komuną?? Powiedz to byłym pracownikom np. stoczni w Szczecinie. Oni walczyli z komuną a ich dzieci dzisiaj żrą tynk ze ściany. Ciekawym jak wygląda twoje menu.

ocenił(a) film na 10
ZoLT_2

Sprawdź pojęcie "ironia" w słowniku, ok?

ocenił(a) film na 10
Bolo_5

Koniec był o wiele prostszy. Bez żadnego ideologicznego przesłania. Roman donosząc na Fornalskiego stał by się taki sam jak on. Wykorzystał by haka na niego i pewnie odniósł jakąś korzyść. Pewnie zajął by jego stanowisko. Postanowił jednak uciec z bagna które zaczął dostrzegać. Nie zdziwiłbym się gdyby skorzystał z propozycji Fryca.

ocenił(a) film na 10
sir_Pantalot

On już zaczynał stawać sie taki jak Fornal (scena z uderzeniem Rudego) - na szczeście w finale się opamiętał.

użytkownik usunięty
sir_Pantalot

sir_Pantalot Ci to świetnie wyłożył, zgadzam się w stu procentach
dodam tylko że praca kelnera nie była dla głównego bohatera "odpowiednią", przez co prędzej czy później musiałby z niej zrezygnować, by żyć w zgodzie z własnym ego

ocenił(a) film na 6

A tu Fornalski może miał racje, ta dziewczyna nie była dla niego - raczej ona go bardzo chciała niż on ją..... takie miałem wrażenie.
Zosia była dla Romana.

ocenił(a) film na 6
sir_Pantalot

"Roman donosząc na Fornalskiego stał by się taki sam jak on." - tak, on zauważył to też w sobie gdy dał po pysku młodemu pikolo... i się tego przestraszył. To pewnie dało mu sporo do myślenia.

ocenił(a) film na 7
Bolo_5

:)no tak.jeżeli się czegoś nie rozumie,to zawsze można zwalić na "komunistyczną propagandę".a może "Wyborcza" maczała w tym palce?albo masoni?
w ogóle to skandal ,że Ci pracownicy nie cieszyli sie ze ich przełożeni leją ich po pyskach.to pewnie ci wstrętni komuniści!!:}źle im że ich ktoś poniża.hańba!

ocenił(a) film na 8
Bolo_5

Boryczko odrzuca pracę bo nie chce stać się taki sam jak Fornalski i przegrać swojego życia. Jest młody i może zacząć wszystko od nowa. Fornalski to rozumie i na końcu płacze. Nad sobą, że kiedyś sam nie miał siły tak zrobić i pozostał w tym bagnie. Przesłanie jest uniwersalne. Powiedziałbym, że w obecnych czasach nawet bardziej aktualne niż kiedyś.

ocenił(a) film na 10
Statler

Fornalski na końcu płacze? Oczy mu sie szkliły, kiedy "rżnęli go na kasie". Ale później?

użytkownik usunięty
hauser

Nie wiem z jakiej czesci polski tu ludzie sa i pisza ale
wiem jedno do dzisiejszego dnia prace takie robocze typowe to domena
przyjeznych ludzi z malych prowincjonalnych miast albo wsi.
Film raczej nie mial ukazac zawodu kelnera ani tez byc karytkatura PRL ale bardziej ukazac
problem naplywajacej fali ludzi roznego sortu z roznych zakamarkow polski do stolicy.
Z tym ze o fach w reku co raz trudniej i dobra prace.Dlatego dalej odprowadzajcie
podatki do swoich wiosek i miasteczek mowiac ze to Janosikowe wasze.

ocenił(a) film na 10

Jakie znowu "moje Janosikowe" odprowadzam do swojej wioski???
Nie wiem o kim piszesz, ale raczej nie o mnie, bo coś opis nie pasuje do człowieka

użytkownik usunięty
hauser

Jak nie wiesz o co chodzi
wygoglooj sobie janosikowe w warszawie albo janosikowe warszawa...

ocenił(a) film na 10

Dalej jakoś nie pasuje. Dlaczego? Bo ani wioska ani Warszawa.

użytkownik usunięty
hauser

Przyjezdzaja do warszawy za praca z malych miast i wsi.
Pracuja tu zarabiaja i zyja.
Podatki jednak placa nie tu lecz odprowadzaja je do swoich miescin.

ocenił(a) film na 10

Skąd wiesz, które z osób które tu piszą mieszczą się w tym schemacie? Nie wiesz, ale piszesz bezprawnie "wy".

użytkownik usunięty
hauser

napisalem bardzo oglonie...
czytaj uwaznie...

ocenił(a) film na 10

Staram się. Szczególnie jeśli ktoś pisze pod moją wypowiedzią i zwraca się per "wy".

użytkownik usunięty
hauser

Uogolnilem i tyle...

Janosikowe janosikowym, ale powiedz mi kto po wojnie odbudował warszawę, lub w dużej mierze przyczynił się do jej odbudowy ? Odpowiedz - śląsk. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego warszawiacy pałają taką niechęcią do przyjezdnych. Jestem z katowic i osobiście jestem dumny jeśli spotykam kogoś przyjezdnego, kto mówi mi, że podoba mu się moje miasto i chce w nim żyć i pracować.

ocenił(a) film na 10
remi1982

Często bywam w Kato ostatnio służbowo - żyłem stereotypami:
- miasto niewarte zainteresowania
- ślązacy negatywnie nastawieni do przyjezdnych

a tu niespodzianka - ludzie rewelacyjni i b. gościnni, miasto ciekawe - bez żadnej kurtuazji to mówię.

ocenił(a) film na 8
endriu3

Tesknie juz za Katowicami :) A co do filmu to nie warto doszukiwac sie w nim 2go dna. Konkluzja prosta, ale wartosciowa. Pozdrawiam!

Bolo_5

Interpretacja to każdego osobista sprawa i chyba nie o to chodzi, że każdy to samo widział. Dla mnie ten film to piękny obraz o niepoddaniu się strachowi, niesprzedaniu siebie w żadnej sytuacji - nawet wielkiego upokorzenia. To jest właśnie miłość do siebie - brak strachu przed jutrem. Ale ilu ludzi tyle zdań...:) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Luko80

" i chyba nie o to chodzi, że każdy to samo widział."

To raczej niemożliwe. Ale też nie każdą opinię należy uznać za równie sensowną. chyba?

hauser

Sensowność to moralność - to zamknięcie tego, co ktoś czuje w ramach wiedzy i przekonań, które mamy wpajane od dziecka. Coś co sensowne jest dla nas, może nie być sensowne dla ludzi z innej kultury (np. jedzenie kapusty kiszonej czy psów). Ja osobiście wolę skupić się na tym, co czuję, bo próba nazwania wszystkiego, może skończyć tragicznie dla nas samych. Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 10
Luko80

I czucie trzeba przełozyć na słowa. Gdy się mówi o kinie - też.

hauser

Można próbować, ale ocena tego, kto co czuje, to już rozmowa o gustach, czyli raczej sensu pozbawiona. Według mnie jedyna opcja na rozwój siebie, to mówienie o tym co czuję JA i pozostawienie każdego z jego gustem w spokoju. Jak wódz w "Małym Wielkim Człowieku".

ocenił(a) film na 10
Luko80

Rozumiem, ale czucie tez moze prowadzic na manowce. Jeśli traktować je jako wiarygodne narzędzie do oceny kina i wartosci filmu.
A gust każdy ma swój, jasne. Ale nie zmienia to faktu, ze są gusta rozmaite, oprocz dobrych te złe również. Można tego nie oceniać?
PS. Dlaczego "sensowność to moralność "? Co moralność ma wspólnego z próba zrozumienia filmu, oceny jego wartości?

hauser

A co to są "złe" gusta? Niezgodne z większością, a może mniejszością? Pojęcie sensowności to już ocena moralna - przez pryzmat naszej wiedzy. Po co wdawać się w dyskusje, że mój gust jest OK, a Twój to już mniej, bo lubisz komedie romantyczne. Gust po prostu jest. Ja bardzo lubię ambitne filmy, takie gdzie mogę coś więcej poczuć i lubię też disco polo, bo zawsze ojciec włączał je w samochodzie, jak byłem mały. I nie wstydzę się tego, bo chyba nic gorszego sobie nie możemy zrobić, niż wstydzić się siebie. I to jest właśnie moralność - oceniając innych, oceniamy siebie i nie pozwalamy sobie na rzeczy, który w głębi duszy nam się podobają, ale są przecież takie banalne....

ocenił(a) film na 10
Luko80

"Zły gust" to gust płytki, niski, podły. Nie wierzę, że nie ma takiego. Jeśli ktoś (przykładowo) ceni Velazqueza, a inny malowidła roznegliżowanego blond-dziewczęcia tulącego kotki, nie można powiedziec, ze oba gusta sa zbieżne. Nie są, bo być nie moga. Gust po prostu jest - dobry albo gorszy. Trudniej wskazać obiektywne parametry jego oceny, ale kto powiedzial, że musi byc łatwo?

Twój przykład z dico-polo jest ciekawy. Czy bronisz artystycznych i estetycznych walorów tej muzyki? Bo jeśli tak, to bronisz tandenty i mizerii. W Twoich upodobaniach widzę jednak cos innego - wspomnienie dzieciństwa, więzi rodzinnych - w tym kontekscie widzisz w disco polo coś, czego ja nigdy nie zobaczę.

Mówisz, że nie mozna wstydzić się siebie. Czasami mozna, i nawet trzeba. Jeśli ktos podstawi nogę staruszce, wyśmieje słabszego, uderzy bezbronnego - powinien sie wstydzić za siebie. Mimo, ze zrobil coś, co jest zgodne z jego charakterem. ale co z tego, skoro popełnił czyn naganny. Podobnie - zły gust (nawet jeśli własny i autentyczny) nie jest przecież żadnym powodem do chwały. Bo gdy ktoś - przykładowo - ma zamiłowanie to tandety i popeliny, czym mialby się chwalić? Brakiem wrażliwości? Niewiedzą? Nieumiejetnością rozpoznania wielkiej sztuki? No czym?

W dalszym ciagu Twoje pojecie moralności jest z mojej perspektywy niejasne.

hauser

Może podam przykład, żeby lepiej wyjaśnić o co mi chodzi.
Weźmy na przykład kobietę w jednym z arabskich krajów, która ma dziesiątki różnych zakazów i nakazów tylko dlatego, że jest kobietą. Za samo publiczne wymówienie imienia takiej kobiety, jest ona mocno napiętnowana. Jeżeli od dziecka wychowany jesteś w takiej kulturze, to równouprawnienie dla Ciebie będzie czymś skandalicznym - zakładając, że widzisz rzeczy jedynie poprzez pryzmat Twojej moralności czyli sposobu oceny opartego na subiektywnych doznaniach i wierzeniach. Jeżeli natomiast spojrzysz w oczy tej biednej kobiety, to masz szanse poczuć, że boli Cię to, że nie chciałbyś, aby tak cierpiała.
Dlatego moralność jest dla mnie chęcią ułożenia wszystkich ludzi, w jednej, doskonale wyprofilowanej foremce do pieczenia ideałów.
I Velazquez, i blond-dziewczę są równi, jeżeli przysparzają swoim obserwatorom emocji. Nie możesz poczuć tego, co ktoś czuje, bo być może ma w głowie wspomnienie swojej siostry z kotkiem, podobnie jak ja wspomnienie sielanki z dziecięcych lat, jeżdżąc z ojcem samochodem przy disco-polo i być może te wspomnienia i emocje są o wiele intensywniejsze niż Twój zachwyt kunsztem szanowanego malarza. Według mnie możemy mówić jedynie o tym, co my sami czujemy, bo nie mamy pojęcia, co dzieje się wśród dziesiątków miliardów neuronów innego człowieka.
Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 10
Luko80

"Dlatego moralność jest dla mnie chęcią ułożenia wszystkich ludzi, w jednej, doskonale wyprofilowanej foremce do pieczenia ideałów."

Byłoby tak, gdyby istniała jedna moralność, ponad kulturami i wiekami. Ale przecież tak nie jest. Foremek jest sporo. Nie wszystkie uwierają tak samo, a w niektórych zdaje się, że jest nawet dość wygodnie. Więc o jakiej moralności piszesz i jaką odrzucasz?

"I Velazquez, i blond-dziewczę są równi, jeżeli przysparzają swoim obserwatorom emocji."

i wobec powyższego obie sztuki są równe? To dlaczego jedno (słusznie) jest wielką sztuką, zaś drugie (równie słusznie) kiczem? Może jednak coś je dzieli?
Nie, nie mogę poczuć fascynacji danego widza dziewczęciem z kotkami. I nie tęsknię za tym. Natomiast wiem i widzę, że mylenie wielkiej sztuki z marnymi jej podróbkami prowadzi do zrównania złego i dobrego, wielkości i małości, uznania za jedyne subiektywnego kaprysu. W tym systemie nie ma dzieł wielkich i słabych, dobrej sztuki i hochsztaplerstwa - bo skoro komuś się podoba, to nie mamy prawa tego krytykować. Zgadza się? To ślepa uliczka.

ocenił(a) film na 6
Luko80

Masz sporo racji. Ten film przypomniał mi inny - "Człowiek na torze". Jest tam sporo podobieństw: również szef wszystkowiedzący co to pomiata młodymi nie patrząc na ich godność.

ocenił(a) film na 9
Bolo_5

Ojej, raczej odnajduje godność i szuka innej pracy :P

ocenił(a) film na 10
Bolo_5

Przewrażliwiony?