Co racja to racja. Najnudniejszy film w calej karierze Allena. Zero emocji, zero dobreho humoru i zero spostrzegawczych tekstów którymi Allen nas zalewał. Sam nie wiem jak go oceinć i chyba się wstrzymam.
Nie ma się co litować nad Woodym. Zrobił gniot i trzeba ten gniot ocenić tak, jak na to zasługuje. Ale to w niczym nie umniejsza geniuszu Allena, który przez dziesięciolecia baaardzo rzadko schodził poniżej pewnego poziomu.
A ja się z Wami nie zgadzam :) ale nie chce mi się pisać czemu, każde z nas ma swoje opinie i fajnie :)
ale marzę o filmie, który będzie "Manhattanem" 21. wieku.
Obawiam sie ze to już nie nastąpi. Allen zamiast zbliżać sie do najlepszego poziomu swoich produkcji niestety z każdym rokiem drastycznie się od nich oddala.
hehehe :D czytanie ze zrozumieniem ;p
ja tam z niecierpliwością czekam na piątek, żeby osobiście się przekonać, czy rzeczywiście ten film jest tak świetny, jak mówią mi wszyscy moi znajomi :D
Jakoś nadal nic nie przychodzi mi do głowy. Może pomozesz? Mówię poważnie, bo naprawdę nie rozumiem czemu miałabym zmieniać kolegę.
O to im chodzi, że kiepski coś ten kolega, co pozwolił na to, byś się nudziła w kinie.. ;)
Ok, ale to poniżej godności. No chyba, ze ty po to do kina chodzisz. Ja nie, ale każdy ocenia innych swoją miarą, więc serdecznie Ci gratuluję.
Skąd taka pewność że nie wróci? Też podobnie myślę, ale mam nadzieję, że jednak coś jeszcze dobrego pokaże.
To nie pewnosć a wnioskowanie. Dzis ponownie obejrzalem na Zone Europa jego "Tajemnicę morderstwa na Manhattanie". I to był film! Dzis Allen nie jest nawet cieniem siebie samego.
Zgadam się, "Tajemnica morderstwa .." to majstersztyk, można oglądać w nieskończoność, a "Zakochani w Rzymie" - taka sobie błahostka, nierówna i dużo słabsza od "O północy w Paryżu".
Moim zdaniem "O północy w Paryżu" to najsłabszy film Allena, strasznie nudny, przewidywalny i pretensjonalny. "Zakochani w Rzymie" wypadają przy nim dużo lepiej.
nudny nie jest, jest lekki, zabawny i trochę pusty jak na Allena. Ale jak to ktoś powiedział: ten reżyser nie musi nic udowadniać
Może i nie musi, ale moim zdaniem nie powinien schodzić poniżej pewnego poziomu, a ostatnio mu się to zdarza.
z tym się zgadzam... Mi też Paryż podobał się dużo bardziej z tej serii ostatnich 5 poza tym żadnych zachwytów
ups, no tak to znaczyło że zgadzam się iż Allen ostatnio schodzi z poziomu, jego filmy są nierówne. Z ostatnich podobał mi się tylko "o północy" - lubię go za pomysł. Musze sobie przypomnieć polecane przez Was Morderstwo...
Mnie ten film nawet trochę śmieszył. Najgorszy film Allena to "Poznasz przystojnego bruneta", żenada po prostu
zgadzam się, "poznasz przystojnego bruneta" w ogóle nie podobał mi się, a "zakochani w Rzymie" sa i tak lepsi od "o północy w paryżU" choć to i tak nie było tak fatalne, jak niektórzy mówią. Zakochani w Rzymie , podobało mi isę, nie wynudizłam się, pośiłam, ja polecam najnowszy film Allena :)
Dokładnie ''Zakochani w Rzymie'' jest zdecydowanie najlepszy z ostatnich filmów Allena. Można się pośmiać i miło spędzić czas. Najbardziej urzekła mnie muzyka, przepiękna! Film godny polecenia. 9/10
Mnie się podobał :) Lekki, przyjemny, zabawny momentami. Fajna muzyka, pięęękny Rzym. To jest przynajmniej dla mnie film w sam raz do kina jak potrzebuje się odstresować, idealny na sobotnie popołudnie ;)
oj, po prostu tak zabrzmiała Twoja wypowiedź "Byłam z kolegą w kinie W życiu się tak nie wynudziłam." ;-)
Gdzie jest stary dobry Allen? TO CHYBA LOGICZNE ŻE MOJA WYPOWIEDŹ DOTYCZYLA FILMU, NO CHYBA ŻE JESTEŚ TAK BARDZO GŁUPI ŻE NIE POTRAFISZ CZYTAĆ ZE ZROZUMIENIEM.
jezu, na zartach sie nie znasz? nie ma sie co denerwowac. swoja droga po co pisac z kim bylo sie w kinie, jesli nie ma to absolutnie zadnego znaczenia?
Ja bylem na tym ze szwagrem brata mojego starego wspolokatora i w zyciu sie tak nie wynudzilem
No cóż, czyli nikt nie skumał tego świetnego filmu.
Na swój sposób to rozumiem, bo wymaga to, niestety, pewnej wiedzy z historii kina i jego wielkich Reżyserów, którzy już odeszli. Szczególnie jednego.
Ale do tego trzeba dorosnąć. Albo dojrzeć.
Dla mnie genialny film, hołd odddany włoskim mistrzom kina. Już od pierwszej sceny z policjantem kierującym ruchem, aż po końcową scenę na Schodach Hiszpańskich.
Ilość odwołań do wspaniałych dokonań wielkich nieobecnych, aż zapiera dech.
Powtarzam. świetne kino.
Wielki powrót Allena do wspaniałej formy. Po kilku słabszych dziełkach, drugi z rzędu rewelacyjny film.
Świetne? Lepiej brzmi -- w twoim guście. Nie wiem czy odwołania do Felliniego czy Hoopera ratują ten film, dla mnie -- nie. Oczekiwałem więcej, i to chyba najlepszy komentarz. Można obejrzeć i tyle.
Swoją drogą wyzywanie nieznajomego od szczyli czy nierozgarniętego nie świadczy dobrze o... twojej dojrzałości. Jeśli masz tą "drogocenną wiedzę" i uważasz się za mądrzejszego/mądrzejszą to podziel się z nimi i napisz im to w sposób kulturalny.
Może rzeczywiście w moim guście. Ale odwołanie do Hoopera(?).
Nikogo nie wyzywałem od szczyli czy nierozgarniętych. Proszę czytać uważniej. Starałem się zasugerować tylko, że film wymaga od widza więcej wiedzy i uwagi. Bo inaczej jest rzeczywiście błachą komedyjką lub opowieścią o Rzymie.
To, że ktoś jest niedojrzały od razu nie znaczy, że szczyl.
Nie czuję się na siłach aby wykładać kawę na ławę, a tym bardziej dzielić się "drogocenną wiedzą".
Moim zdaniem fimem tym Allen oddaje cześć wielkiemu swojemu mistrzowi czyli F.Felliniemu. Aby to dostrzec, niestety, trzeba zapoznać się z twórczością wielkiego Włocha. Tego nie da się wystukać w kilku słowach na klawiaturze. No i trzeba to dostrzec, co wcale jest niełatwe.
Pewne wątki prawie wprost nawiązują do "Rzymu", "Słodkiego życia", "Wałkoni" czy "Amarcordu".
Tego się nie opisze.
Na koniec, proszę się zastanowić nad rolą A.Baldwina. Czemu ona służy?
Najwyraźniej nie skumałam, zawiodłam się. Jednakże nie sądzę, że obecność odwołać czyni z średniego filmu arcydzieło. W Strasznym filmie było mnóstwo odwołań, chyba nikt nie powie, że to dzieło.
W ,,Zakochanych" mniej sie czuło klimat miasta niż w poprzednich filmach Allena, wątek z tatusiem śpiewakiem strasznie się dłużył, chociaż był zabawny, tak samo ten ze słynnym człowiekiem.