W ogole film sie nie nazywa "Molier In Love" wiec nazywanie go podobnie do oscarowicza to obciach. Powinni karac dystrybutorow za naduzywanie interpretacji. Tytuly powinny trzymac sie oryginalow, jesli jest taka mozliwosc i nie brzmi to debilnie.
Ale dystrybutorzy licza na atrakcyjnosc tytulu, wiec nawt jesli film bedzie sie nazywal "Wieczne Pioro", to nazwa go "Zakochany Pisarz".
Jeśli "Zakochany Lepper" byłby choć w połowie tak dobry jak Zakochany Molier to ja się na niego piszę;) A tak serio, film wcale nie straciłby na atrakcyjności gdyby zostawić pierwotny tytuł... Przecież nie pierwszy raz spotykamy się z durnym tłumaczeniem tytułów - jak przypomnę sobie "Kochanice króla" to aż mnie skręca. Powinno się zostawiać tytuły takie, jakie są w rzeczywistości, a nie tłumaczyć je w wybitnie durny sposób.