PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=118262}

Zakochany Paryż

Paris, je t'aime
2006
7,1 30 tys. ocen
7,1 10 1 29580
6,5 21 krytyków
Zakochany Paryż
powrót do forum filmu Zakochany Paryż

"Zakochany Paryż" to kolejny interesujący projekt będący zbiorem krótkometrażówek. Ich wspólnym miejscem akcji jest Paryż, zaś tematem miłość.
Miłość ma wiele twarzy, można też o niej na wiele sposobów opowiadać. Podobnie jest i z Paryżem. Kilkanaście z tych twarzy poznajemy dzięki całej plejadzie sław za i przed kamerą.
Najwięcej z nich dotyczy zakochania, nic dziwnego, przecież Paryż jest miastem zakochanych. Sylvain Chomat, którego dobrze wspominam dzięki "Les Triplettes de Belleville" opowiada na wpół rysunkową opowieść o miłości od pierwszego wejrzenia pary mimów. Vincenzo Natali (reżyser "Cube") parodiując największe hity ostatnich lat brawurowo opowiedział o miłości jaka dopadła śmiertelnika i wampirzycę. Tom Tykwer z kolei przygląda się nie tylko początkom miłości pomiędzy szaloną aktorką a niewidomym studentem. Zaś Bruno Podalydès jest najbardziej staroświecki opowiadając powszechnie znaną, choć przecież równie mało prawdopodobną co historia Chomata czy Nataliego, opowieść o zupełnie przypadkowej miłości.
Nie zawsze jednak spotkanie przerodzi się w związek, choć widać, że coś zaiskrzyło, że coś powinno się ze spotkania narodzić. Tak jest u Van Santa, gdzie dwóch chłopaków nie potrafi pokonać językowej bariery, która, o ironio!, wcale nie istniej. U Schmitza miłość zostaje przerwana, zanim się narodzi za sprawą śmierci. W pięknej i prostej opowieści Amor idzie pod ramię z Tanatosem. Zaś Assayas cynicznie udowadnia, że ludzie to złodzieje i tchórze, którzy nie wykorzystują nadarzających się szans przez co tracą szansę na prawdziwą miłość.
Skoro jest o początku, to jest i o końcu. Miłość nie trwa wiecznie. Czasem przerywa ją śmierć, jak u Coixet, gdzie w oprawie jak z taniego melodramatu osadzona jest opowieść o poświęceniu i odkrywaniu miłości na nowo tylko po to, by ją ponownie utracić. Czasem po prostu proza życia lub odmienne charaktery sprawiają, że miłość nie wystarcza, jak udowadnia w mojej ulubionej krótkometrażówce projektu Depardieu i Auburtin.
Miłość ulega zmianie, transformacji wraz z czasem, jaki mają do dyspozycji kochankowie. Czasem jest szalona i nieprzewidywalna jak u braci Coen w cudownie humorystycznej nowelce, czasem bywa zagrożona jak u Cravena czy LaGravenese (z zapierającym dech duetem Hopkins-Ardant).
Miłość może połączyć ludzi o odrębnych przekonaniach czy temperamentach, jak udowadniają to opowiadania Doyle'a i Chadhy. Bywa też zdepersonalizowana i można nią obdarzyć całe miasto, co obrazuje gorzko-słodka opowieść Payne'a.
Innym rodzajem miłości jest miłość rodzicielska. W wydaniu kobiecym zdaje się ona być naznaczona cierpieniem i poświęceniem. Tak przynajmniej jest u Sallesa i Suwy. Miłość ojcowska ma w sobie więcej lekkości bytu, choć i jakby jest mniej stabilna. Taki jest Nolte u Charona.
Jakakolwiek miłość, jakkolwiek opowiedziana, "Zakochany Paryż" to cudowna lektura, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Jest i do śmiechu jest i do płaczu. Jest na poważnie i całkowicie na niby. Szaleńczo i przyziemnie. Bo tak jest z miłością. Tak też bywa w Paryżu.