Obejrzyj "One true thing" z Meryl Streep w roli głównej. IMO to ona wtedy na Oskara zasłużyła. Pozdrawiam
Podpisuję się rękami i nogami pod poprzednikiem: "One True Thing" i meryl Streep :) A Paltrow to akurat rolę na nominację miała, nic więcej. Takich kreacji jest rocznie przynajmniej 10 i nie ma się czym zupełnie zachwycać. Podobnie jak Berry, Oscara dostała i w późniejszych latach niespecjalnie udowodniła, że na niego zasłużyła - pomyłka Akademii i tyle. I nie wyskakujcie mi tutaj, że nie mam racji - jak obejrzycie "Najważniejszą rzecz" to pogadamy.
Poza tym Filmem Roku nazywać coś co jest zaledwie dobre, to lekka przesada - Olgut ma rację.
Poza tym reszta Oscarów raczej zasłużona.
nie wiem dokładnie za co było te 7 oskarów i choć fanka Gwyneth nie jestem, to uważam że aktorka zagrała świetnie swoją rolę.
no co jak co, ale oscar dla najlepszego filmu w roku w ktorym konkurentami byli m.in. "szeregowiec ryan" i "cienka czerwona linia"? zakrawa na kiepski dowcip i tyle...
Ale zobacz ile on jescze nagród poza Oskarami dostał... Tym niemniej zgadzam się, że Oskary za film roku i dla aktorek to za dużo (chociaz pani Dench była rozbrajająca)... Muszę jednak przyznac , że po drugim obejrzeniu spodobał mi sie bardziej i dodałem mu oczko do oceny. Coś w tym filmie niewątliwie jest.
po pierwsze: film zdecydowanie nie był przeciętny i tylko człowiek bez duszy może go ocenić przeciętnie
po drugie: gra aktorów wszystkich byla znakomita raz komiczna raz poruszająca
po trzecie: oscar jest odpowiednią nagrodą dla takicj filmów...
ja znam wielu takich ludzi bez duszy :) Mnie tylko dziwi za co Judi Dench dostała tego Oscara? W filmie grała jakieś 5 minut, z czego prawie 3 to siedziała na tronie. Tyle to ja też mógłbym zrobić. Ale może na Akademi wrażenie zrobił ten strój (fantastyczny!) i świetna charakteryzacja. A może to były przeprosiny, bo Dench zasługuję na Oscara i to nie jednego, ale za rolę w Zakochanym Szekspirze to jej się chyba nie należało. Podobnie w kategorii Najlepszy Film. Jak dla mnie najlepszym obrazem w '98 był Szeregowiec Ryan, a żal mi, że Cienka czerwona linia nie otrzymała żadnego Oscara. Ale chyba jeszcze bardziej pokrzywdzony był Truman show.
Pozdrawiam
A ja z każdym kolejnym obejrzeniem filmu coraz bardziej przekonuję sie do roli pani Dench. Krotka, owszem, ale absolutnie rozbrajająca. Prawie płaczę ze śmiechu podczas ostatniej sceny z nią ("Za późno, za późno..."). Chociaż Oskar na pewno bardziej należał się jej za "Czekoladę". Pozdrawiam
PS Polecam ci film "Uroda życia" z Kirkiem Douglasem w roli głównej (leci co jakiś czas na TCM). Tam Anthony Quinn występuje podobnie długo i też dostał Oskara za tę rolę.
Może i owszem, po drugim obejrzeniu bardziej docenię kreację Judi Dench, ale wciąż mam wątpliwości co do tego, żeby należał się jej Oscara za 5 minut występu. Na pewno był ktoś kto bardziej zasługiwał na statuetkę. Dench bardziej zasługiwała na nią za "Jej wysokość pani Brown" albo jak napisałeś za Czekoladę:)
PS: Lubię Kirka Douglasa i jeżeli Uroda życia będzie w TV to jak będę miał czas - obejrzę.
Pozdrawiam
FIlm owszem jak na komedie romantyczną był dobry, ale sie nie widzę powodów do zachwytów. Ról takich jak Gwyneth jest na na pęczki, a wydawało mi sie że Oscara otrzymuje sie za coś EKSTRA. Co do Judi Dench to uważam, że w pełni zasłużyła na Oscara - nie liczy się długość czy ilość ale JAKOŚĆ, a ta była idealna, genialna, niepowtarzalna ;)
film zasluguje na wszsytkie oscary, nie wiem czy dostal za scenariusz, jesli tak, to mzoe jedeyna kategoria w ktorej nie powineien dostac gdyz zakonczenie jest takie przceietne. co do roli Dench, byla dobra, ale nie oscarowa troceh za krotka, ale nalezal jej sie za inne filmy wiec spoko. co do roli Paltrow: wspaniala rola, jak najbardzeij zasluzyala na oscara. pzdr