Widząc zwiastun od razu wiedziałam że muszę iść na ten film. Historia w której ktoś nie umiera (w końcu) na raka, wydawała mi się odskocznią. Po filmie mogę powiedzieć jedno- większość osób widzi Willa jako egoistę, ja uważam że ten bohater, wcześniej szalony, uwielbiający drogie ciuchy i ekskluzywne życie, dostrzegł jak wygląda ono z innej strony. Osobiście rozumiem jego (uwaga spojler!) podejście do eutanazji, dostrzegłam to jak zakochiwał się w Lou, i nie raz pewnie chciał ją przytulić. W takim momencie emocje nie mogą porwać człowieka, jest tylko paraliż. Smutna i piękna historia. Wspaniały film : )