Widząc że scenariuszem zajęła się sama autorka książki spodziewałam się więcej. Wiem, że film nigdy nie odzwierciedla dokładnie książki jednak niektóre momenty były dla mnie rażące.
1. relacja głównych bohaterów rozwinięta zbyt szybko.
2. nie podobała mi się gra aktorska Sama gdy na początku miał udawać dupka- w książce jego postać była o wiele wyraźniejsza, miała lepiej wyostrzony charakter.
3. pomijając takie drobnostki jak podanie złego wieku czy tego że Louisa siedziała po jego prawej a nie lewej stronie podczas kolacji, czy to że powinien siedzieć z tyłu auta, a nie z przodu po koncercie <tak, wiem przesadzam :P>, jednak brakowało mi tego że nie było siostry Willa, kochanki jego ojca, słaby nacisk na relację Louisa- Patrick, podróż prywatnym samolotem, brak udziału Lou no forum,a przede wszystkim to, że Will sam zaproponował spacer. W książce dopiero po zimie poszli na wyścigi konne, a dopiero potem w wiosnę zaczęli wychodzić na zewnątrz, jednak w filmie Will Z WŁASNEJ WOLI chciał wyjść na dwór przed nadejściem zimy i akcji z koniami <no i to że kompletnie zmienili tu treść tego wypadu>
Żeby nie było że tylko marudzę napiszę też dobre strony mianowicie
1. niesamowicie podobała mi się muzyka, dopasowana idealnie do tego filmu
2. gromkie brawa dla stylisty Lou- stroje były urocze, często nieodpowiednie, ale przede wszystkim niesamowicie indywidualne, co nadawało Lou odpowiedni charakter i podkreślało go
Ogólnie rzecz biorąc film bardzo na plus. Śmieszy, porusza <ja jak to ja przepłakałam końcowe sceny i wyszłam z kina cała czerwona na twarzy>, daje do myślenia. Wydaje mi się że dla osób nie czytających książki może być to jeden z najlepszych romantycznych filmów jakie widzieli, dla mnie natomiast jest to jeden z dobrych filmów, gdzie nie żałuję ani czasu, ani pieniędzy i z pewnością powrócę jeszcze do niego. I to nie raz.