ktoś się domyśla? sama pomyślałam, że może jakiś głupi rysunek (jak na odwrotach obrazów hotelowych)
Cieszę się, że tego nie pokazano. A to, co komu przychodzi na myśl, jest dobrym testem ;) Mnie od razu przyszło do głowy, że może jednak dał jej jakiś kontakt do siebie. Potem pomyślałam, że może napisał coś pogodnego, co ma jej przypomnieć o tym, że ktoś daleko stąd życzy jej dobrze i wierzy, że sobie poradzi ze swoimi problemami.
Cokolwiek to było, jest słodka tajemnica i daje dowolność zakończenia wg własnego uznania :)
Moim zdaniem na odwrocie kartki pisało zdanie które pojawiało się w tym filmie ilekroć razy, po jej uśmiechu na twarzy kryjący szczęście a zarazem myśl o nim i tajemnice kryjącą na odwrocie obrazu napisał jej słowo '' dajmy sobie czasu ''
Myślę, że numer telefonu ;) No i jej uśmiech, może jednak podejmie decyzję o rozstaniu z mężem, a kiedyś byciu z nim? Kto wie ;) Bardzo do siebie pasują, w filmie jest to świetnie pokazane :) Fajnie jakby druga część była :) No, a myślę, że ok, ona ma uczucia do męża, ot tak nie znikają, ale może uświadomiła sobie po tym, że jednak warto dać sobie szansę na nowy początek? Mężowi w pełni i tak już raczej nie zaufa, a szkoda, by zaprzepaścić to co może być takie fajne między nią a głównym bohaterem. Tak myślę :)
A zakończenie niby otwarte, ale myślę jednak, że to może być taka sugestia, że będą razem. Myślę, że właśnie o to chodziło, on zakończył rozdział z byłą dziewczyną, ona może też zakończy z mężem, a mogą być razem. Tak sądzę i tak bym sobie życzyła w tym filmie :P
Możesz mieć Racje co do numeru telefonu, Bo tak jak mówisz ten uśmiech który sugerował że ten kontakt zostanie utrzymany, Bo pamietajmy że ten "Wróżbita" powiedział że do siebie pasują ;)
Racja, ale nie chodzi już o samego wróżbitę, ale ogólnie myślę, że do siebie pasowali, dlatego te pożegnanie było takie smutne, ale może jednak nie pożegnanie na zawsze, co można się zasugerować z tej kartki :)
No i zapamiętałam jak on powiedział, że ona nie jest w jego typie ;p No ale raczej jednak jest lub typ mu się zmienił ;) No, ale fajnie, że romansowo poszedł ten wątek, fajnie dobrani aktorzy i chemia była, świetne dogadywanie się, rozumieli się świetne, dlatego tym bardziej im kibicowałam jako parze i zakończenie daje na to nadzieje i dobrze :)
Pamietaj również że Jedno zapytanie pozostało puste ;) to też daje do myślenia ;)
Tak, ale jednak skłaniam się ku temu, że bardziej wersja optymistyczna, że mogą razem kiedyś być ;)
No i fakt, film to film, ale po prostu moim zdaniem oboje znaleźli się w takim momencie w życiu, że jednak tutaj powinni zamknąć za sobą przeszłość i dać sobie szansę, bo rzadko trafia się ktoś, kto do nas tak pasuje i być może właśnie z jej mężem, to nie było to przykładowo. Ona czuję, że męczyłaby się dalej z mężem, że tutaj chodziło jednak o to, że ona powinna może to zakończyć, dlatego na jej drodze stanął on tak niby przypadkiem, ale ten, z którym może być raczej szczęśliwa, który może dać jej odwagę w pewnych kwestiach, tzn oboje jej sobie dodali, a przy okazji coś do siebie poczuli, pasowali do siebie.
Śpiąca jestem, mało czytelnie napisałam heh :P No, ale wiadomo w sumie o co chodzi.
No i byłoby zbyt ckliwie, gdyby od razu podjęli decyzję, że będą razem, mają parę spraw do ułożenia, więc myślę, że można to bardziej interpretować, że zamkną te sprawy i wtedy pewnie będą razem. Czasem potrzeba z paru miesięcy i człowiek jest gotowy,
Podczas pobytu w hotelu ona powiedziała"To nie przypadek że sie spotkaliśmy, byliśmy sobie pisani" A to jak najbardziej motywuje do myślenia w twoim kierunku to że jeszcze się spotkają.Nieważne co było na odwrocie, wydaje mi się że ważne tutaj była jej reakcje, z smutnej dziewczyny po przeczytaniu zmieniła sie w naprawde szczęsliwą co sugeruje że jest duże prawdopodobieństwo że odnajdą siebie raz jeszcze gdy ona porozmawia że swoim mężem, Bo kocha go lecz te moment kiedy szli za ręke i całowali na pożegnanie Sugeruje według mnie że ona już tak naprawde podjeła decyzje co zamierza zróbic ;)
Racja. Powiedziała to tak otwarcie ;) Tak właśnie, bo gdyby tak bardzo chciała być z mężem, to by miała wyrzuty sumienia i raczej za rękę, by z nim nie szła, więc też sądzę, że mogła właśnie podjąć decyzję, że w końcu będzie odważna, że zakończy małżeństwo i odważy się by być z tym, z którym mimo jednego wieczora tak wiele ją połączyło. W końcu wcześniej uciekała, bała się podjąć decyzji, po tym już pewnie nie ;)
Niestety przeczytałam wywiad z Evansem, który potwierdził, że Nick i Brooke nie skończą razem. Pierwotnie film miał się zakończyć na peronie, gdzie się rozstają, ale po oburzeniu widzów dodali scenę, gdy Brooke znajduje kartkę.
Chris wyjaśnił, że o to chodzi w filmie- mają na nowo spojrzeć na miłość, w tym też leży tragizm tej historii.
Jestem wprost mocno niezachwycona... Nick będzie sam, zauroczony nieznajomą, a Brooke wróci do męża, z którym spróbuje posklejać swoje małżeństwo, co w takich wypadkach zazwyczaj i tak nie przetrwa próby czasu (zdrada po roku)... A między nimi taka chemi. No serio, Chris, serio??
Scena w pociągu miała zostawić furtkę, ku uciesze widzów, którzy upatrywali tam np. nr telefonu pozostawionego przez Nicka*
A mi się wydaje że jakieś serduszko czy wyznanie miłości. Coś przeczuwam że będzie druga część <3
Najbardziej prawdopodobne, to numer telefonu, gdyby nie ułożyło się jej z mężem i chciała od niego odejść, to by miała jak do chrisa wrócić ;-)
zbyt naiwne, oczywiste i dziecinne na bezpośrednie serduszko czy wyznanie... zwłaszcza, że facet dał się poznać jako inteligentny oraz intrygująco tajemniczy. Podobnie błędne jest założenie "gdyby nie ułożyło się jej z mężem i chciała od niego odejść" - romantykowi Chrisowi do samca alfa trochę brakuje ale na pewno nie potraktowałby sam siebie jak czyjeś koło ratunkowe.
Scena zamrożenia przez chwilę jej zaintrygowanego uśmiechu jest zbyt długa na sam numer telefonu. Bez dwóch zdań widać, że nie było to oczywiste stwierdzenie ale dające nadzieję na ich dalszą relację co ją ucieszyło i zaintrygowało... Czyli facet zrobił to wzorowo bez banalnego "nie odchodź". Zadziałał na jej wyobraźnię co - wiem z własnego doświadczenia - magnetyzuje kobiety.
Na marginesie... zadziwia mnie naiwność bohaterki w szansę na uratowanie związku. Chce się szybko do domu dostać i ukryć list do męża tylko dlatego, że on najprawdopodobniej zrezygnował dla niej z kochanki. Beka.
Mam ten film obejrzany, choć nie jest to kino w moim stylu, to zapadł mi w pamięć i oceniam jako bardzo dobry. Jednak nie mogę się zgodzić że bohaterka odbierała faceta jako „intrygująco tajemniczego”… raczej skrytego… i ze swoimi zwichrowaniami… ale akceptowała go takim jakim był, bo sama też nie była lepsza. :)
Czy warto być wścibskim? Czy nie lepiej pozwalać innym być sobą (z dziwactwami i słabościami), szczególnie jeśli odnajdzie się z nimi unikalną nić zrozumienia i na przekór wszystkiemu dobrze się czuje w swoim towarzystwie?
Dlaczego życzliwe niedrążenie tematu odbierasz jako bycie pod wpływem zagrywki?
Jak zaletę można odbierać jako słabość?
Moim zdaniem uznała że bohater jest niezwykle wartościowym człowiekiem właśnie POMIMO, a nie DZIĘKI jego „maskom” (a sama też miała swoje, więc pragmatycznie odpuściła sobie ocenianie).
I wydaje mi się że dobrze że nie zdradziła męża i chciała chociaż spróbować mu wybaczyć.
Nie wiem czy zdrada jest kalibrem w ogóle możliwym do wybaczenia, ale ogólnie strasznie ważne jest wybaczanie, ludzie są głupi i robią głupie rzeczy. Czasem nawet nieświadomie zranią, bez złych intencji. Trzymanie urazy rani najbardziej siebie samego, tymczasem adresat może nawet nic nie wiedzieć bo zwyczajnie nie zauważył jaki impakt spowodował.
Uwaga! Długotrwałe niewybaczanie powoduje wrzody i zawały serca.
A kto nie robi głupot?
Ty jesteś głupi… i ja też! :DD
a i jeszcze nie rozumiem co jest złego w banalnym „nie odchodź” jeśli komuś naprawdę zależy?
tajemniczy czy skryty... za dużo to on nie ujawnia.
Wybaczać trzeba ale litości... ona była z nim rok po ślubie kiedy on już prowadził podwójne życie. Nie po to człowiek się ŻENI, żeby ZA CHWILĘ zdradzać i to z takim rozmachem. Nie trafia to do mnie zupełnie.
"a i jeszcze nie rozumiem co jest złego w banalnym „nie odchodź” jeśli komuś naprawdę zależy?"
To zależy od kontekstu ale podchodzi pod zwykłe frajerstwo. Ujawniasz słabość. Kobieta nie potrzebuje słabego faceta tylko "silnego, niezależnego i nieugiętego". W tym konkretnym przypadku... jak go sobie wyobrażasz? Ona robi jedyną dobrą rzecz - czyli podejmuje próbę WYBACZENIA mężowi :) a on skamle "nie odchodź"? ...istna samokastracja.
Wcześniej Nick wyjaśnił jak go na oświadczynach dziewczyna zdystansowała "potrzebą czasu". A on cierpiał przez 6 lat i łudził nadzieją i marzeniami. Jedyną rozsądną opcją było olanie jej - z wielkim bólem serca ale OLANIE*. To go obnażyło, bo pokazało, że nie ma z kobietami doświadczenia... na szczęście ma takt i własną godność (chociaż w hotelu się zapędził) co go na końcu uratowało.
*Jak ktoś kocha i mu zależy to nie powie drugiej osobie, że "czasu potrzebuje".
Dokładnie :) Była dopiero rok po ślubie. To co innego niż nie wiem wiele lat małżeństwa, gdzie prędzej można rozważyć wybaczenie. Przy samych początkach to człowiek powinien się sobą cieszyć, inaczej co naprawiać, jeśli od początku jest kiepskie? A zresztą, jak tow filmach, ona i główny bohater, by do siebie bardzo pasowali, no i jak to w filmach wiele rzeczy jest pozytywnych mieli raczej szczęście i myślę, że szanowaliby to co ich łączy, to są osoby, które poważnie traktują uczucia, tylko ich no wykorzystano. Aż się prosi, by byli razem ;) No, ale i tak końcówka fajnie, że chociaż takie otwarte zakończenie, dające dla nich nadzieję.
W scenie w ktorej Brooke wyciaga kartke z kieszeni widac ze po drugiej stronie jest calkiem dlugi list. Co napisane, to juz pozostawiono nam, ale na pewno nie jest to po prostu nr tel czy krotkie jedno zdanie, albo glupi obrazek :)
Myślę, że już nigdy więcej by się nie spotkali, możliwe, że w liście podziękował jej. Tak właściwie ich spotkanie miało dać im wiele, pokazać coś i na tym koniec. Oboje coś zrozumieli i to było celem ich spotkania. Niestety czasami ścieżki dwojga ludzi nie mogą się złączyć na dłuższy czas w jedną, bo już obrali inną drogę życia, a ta spotkana osoba ma nam pomóc kroczyć tą drogą. Myślę, że właśnie takie jest przesłanie tego filmu, który (stety, niestety) także może się wpisać w moje życie..
Typowo bajkowy film. On poznaje ją, od razu się zakochują w wyobrażeniu danej osoby i żyją długo i szczęśliwie. To tak nie działa, życie jest 100 razy bardziej skomplikowane. Kiedy cudowne wyobrażenie minie, zostają tylko zgliszcza, nijak mające sie do rzeczywistosci jaka nam się wydawała. Nie polecam, bo nie lubię ukazywania takich nieżyciowych bajek, chociaż Chris uroczy facet i dobrze zagrał rolę.