Ciekawy, wciągający film, doskonała rola Ala Pacino... niestety zakończony niepotrzebnym
epizodem z idiotyczną przemową, brakowało tylko chóralnego śpiewu Stars and Stripes na
tle amerykańskiej flagi :(
Widocznie nie zrozumiałeś tej końcowej przemowy...
Jest ona podsumowaniem całego filmu, z wielką głębią i dającym do myślenia przesłaniem.
Gdyby film się skończył jak Pacino strzela sobie w łeb, a dzieciak go opłakuje to było by bez sensu, bez przesłania.
Przemowa była wybitnie płytka i tendencyjna, idealny przykład amerykańskiego kiczu.
Amerykański kicz? Ty masz pojęcie o czym piszesz? Amerykański kicz to Paris Hilton, Ashton Kutcher i tym podobne cholerstwo.
Uważasz tą przemowę za płytką? Zajrzyj do słownika i dowiedz się co słowo "płytki" oznacza.
Przemowa jest genialnym podsumowaniem filmu, takim kopem w dupę na dodanie pewności siebie każdemu widzowi oglądającemu to; pokazująca jak ważny jest w życiu honor, nadzieja i dążenie do celu. Lepiej to być zrobione nie mogło, więc nie pieprz mi tu bzdur o tym że jest płytka.
Przemowa przekonująca i podnosząca na duchu wg mnie świetna choć do rewelacji zabrakło jeszcze trochę, ale jestem po seansie naprawde dobrego filmu z dobrym, nieprzejaskrawionym zakończeniem.
Honor, nadzieja i dążenie do celu? Podlane patosem z nutką patriotyzmu są definicją amerykańskiego kiczu.
Właśnie te akcenty zniszczyły film, który notabene do 2/3 był wg. mnie bardzo dobry.
Nie sądzę. Śmiesznym byłoby, gdyby się nie odezwał. Po coś przecież przyszedł do tej szkoły. Po to, żeby pomóc. Przemowa byłaby kiczowata, gdyby była ugrzeczniona, poprawna i dopasowała do nadętej, sztywnej i obłudnej atmosfery szkoły. Taką jednak nie była. Cytaty: "...to szambo! Co za cyrk tu pan dziś urządza..", "..wszystkich was mam w dupie..", "..jeszcze nie skończyłem!- przerwał dyrektorowi". Bronił chłopaka jak umiał i robił to w swoim stylu. Był twardy, niemiły, szorstki jak zawsze, tak że wszystko gra.
A jak głęboka musiałaby być, żeby do was przemówić ? Jak to jest, że kiedy Polak słyszy taką przemowę, to uważa, że jest ona ckliwa, tendencyjna, że to patos itd. ? Nie umiecie się już wzruszać, wolicie smutne zakończenia ? Przecież Frank był człowiekiem ideowym, a jego cynizm i sarkazm to tylko skorupa, pod którą ukrywał swe prawdziwe uczucia.
a co ty byś powiedział ? nic ? tylko na to by cię było stać ? a może jestem w błędzie , pokaż nam swoją propozycję przemowy, zadziw nas ! co według ciebie powinien powiedzieć ?
Bzdury piszesz..Przemowa idealnie odwzorowywała charakter Pułkownika Slade"a dlatego była nieco wyniosła.
Swietny film.. genialna rola Al... jednak nie bez powodu jest tu w rankingu na 1# .. scarface tez megazaj.. film w jego wykonaniu
Zrujnowane zakończenie? Ty chyba naprawdę nie wiesz co piszesz! Zakończenie wywołujące niesamowite odczucia, uśmiech i wzruszenie, czegoż chcieć więcej. ^^
Przemowa, niech sobie będzie. Typowe zwieńczenie filmu. Ale te oklaski? Ta radość tłumu? To nie te czasy. Nikt by nie zrozumiał, nikt by nie słuchał. Ale zgodzę się, spieprzyli koniec. Co nie umniejsza geniuszu Al Pacino oraz filmu na jakże wysokim poziomie.
Uwierz, że by klaskali. Tak wyniosła przemowa trafiła by do największych debili w szkole.
Bo to byli studenci, gimbusy na pewno by nie klaskały.
A Pacino był super i jego historia ale ów wątek ze szkołą mi sie nie podobał. Gościu bał sie zakapować kilku bogatych cwaniaków, których nawet nie znał, a oni przecież i tak mieli go w d...
Ale cóż, scenarzysta chyba nic lepszego nie mógł wymyślić.
Chyba uważa Pan kapowanie za czyn odważny.... Myślę, że on nie robił tego dla tych "bogatych cwaniaków".
Końcowa przemowa - nie wiem, czemu aż tak irytuje tu obecnych. Czy ona była aż tak patetyczna? Natomiast wątek ze szkołą faktycznie, taki jakiś. Co do reszty filmu, absolutnie znakomite.
Dla mnie liczy sie prawda. Wiem, powiesz mi teraz , że nie kapowanie to czyn przyjacielski, pełny szacunku, pomimo iż wczesniej zostałeś przez nich zastraszony i szantażowany. Pieprzyć takich kolegów. Goście, którzy dają ci ultimatum, to nie są twoi koledzy.
zgadzam się z autorem postu, zakończenie to amerykański syf... pacino dostał oscara i słusznie ale film tylko 6/10... z innym (nie pseudo-heroicznym) zakończeniem mogłoby być nawet 9/10 - szkoda
G...no prawda - zastanów się najpierw kim jest bohater grany przez Ala a potem popatrz na tą przemowę - moim zdaniem zagrane genialnie a sama przemowa (jak by nie była dla kogoś kto ogląda ją wyrwaną z kontekstu), bardzo dobrze pasuje do charakteru postaci.
Niestety, nic co mógłbym tu napisać nie sprawi, że zaczniesz nagle rozpoznawać kicz.
Skoro tak ci się podobała ta przemowa i uważasz ją za taką super, to dlaczego sam zachowujesz się jak tchórzliwy piesek, który wyzywa innych ludzi w Internecie?
Sam film natomiast do bólu hollywoodzki, przewidywalny. To takie kino, które podaje odpowiedzi na tacy, zamiast zadawać pytania i pozwalać widzom pomyśleć. Wyłożony system wartości, pod którym każdy może się podpisać, poczuć się lepszym człowiekiem wychodząc z kina i wrócić do swoich podłych świństw (takich jak wyzywanie ludzi w Internecie). Oczywiście Oscar Al Pacino zasłużony, bo zagrał świetnie.
Niestety muszę się zgodzić z tą opinią. Dałem 9 za kreację Slade'a ponieważ jest moim zdaniem mistrzowska i w żadnej mierze nie zgadzam się z opinią tego recenzenta, który łaskawie wstawił tutaj swoje wypociny, jakoby gra Pacino była "kiepską oskarówką". Niestety film moim zdaniem zepsuła kreacja O'Donnell'a. Przykro mi to mówić ale był on rażąco nieprzekonywujący, momentami chciałem go wzrokiem zmusić, żeby powiedział coś konstruktywnego. Moim zdaniem to nie tylko wina aktorstwa ale również scenariusza...
Co do przemówienia kończącego film niestety bardzo celna uwaga... Kończy go dosłownie i w przenośni. Okropnie oczywiste zakończenie i tak już niedopracowanego "wątku szkolnego". Chłopak znalazł się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie i już mamy do czynienia z światopoglądowymi przemyśleniami płytkiej filozofii o moralności znajdującej swój finał w bezsensownej, oczywistej, mało odkrywczej przemowie, której charakter również pozostawia wiele do życzenia.
Film uratował Pacino. WW recenzent stwierdził, że bohater jest "typowo Hollywoodzkim autorytetem". Jak dla mnie jest to wspaniała niejednorodna postać łącząca w sobie wady zgryźliwego, niemalże starucha i wielką siłę ekspresji i wyrafinowania. Tego typu sylwetka budzi we mnie wielką sympatię, stąd tak wysoka ocena.
a może jesteś za tym,że wszystko nawet za honor .... ta scena była przesłaniem dla ludzi którzy stoją po uszy w gównie korupcji.
Zakończenie to jedna z najbardziej płytkich i przepełnionych patosem scen. Więcej patosu miały chyba tylko takie "rodzynki" jak "Braveheart", czy też "Gladiator".
W Braveheart, patos miał sens ale w Gladiatorze to sie zgadzam jakaś pomyłka, przemowy Maximusa na arenie były takie sztuczne, ehh.
Jak dla mnie to Charles zachował się głupio. Zamiast próbować powiedzieć, że nic nie widział, nawet skłamać, wymyślić coś, to on od razu się przyznał, że widział, ale nie powie kogo... nonsens.
Powiedział prawde, zgodnie ze swoim sumieniem (brawo!) a kłamstwo tfu... a kimże on wtedy by był.
Brawo za to, że za wszelką cenę nie chciał wydać kolegów. Za to pogrążanie siebie, czego conajmniej mógł PRÓBOWAĆ uniknąć, było bezsensem.
Ja myślę, że on siebie nie pogrążał to nauczyciel próbował wymusić na nim winę za nieujawnienie sprawców ( renomowana uczelnia) A gdzie honor winowajców? No cóż ale to tylko film i tak został napisany scenariusz, zresztą według mnie bardzo dobry.
widocznie nie zrozumieliście postaci granej przez Pacino, jeśli zrozumiecie jak to się dzieje że niewidomy staruszek tańczy w restauracji z piękną młodą kobietą i rozbija się po mieście ferrari to nie będziecie smęcić na zakończenie, przecież było ono mniej patetyczne niż tango w knajpie i mniej amerykańskie niż jazda ferrari, po prostu dziadek trochę udając idiotę,a trochę wykorzystując atrybut własnego niedołęstwa zabawił się z słuchaczami w auli i z widzami, chociaż podejrzewam że gdybyście wy malkontenci byli wtedy wśród studentów to podzielilibyście ich entuzjazm, taka psychologia tłumów i to chyba wykorzystał bohater grany przez Pacino,ale to tylko moje zdanie.