Zakończenie nie za bardzo przypadło mi do gustu. Przesłodzone zakończenia zawsze tak na mnie działają. A skoro już przy przesłodzeniu jesteśmy to główny bohater był istnym cukrowym burakiem. Można się pożygać. A jednak, film oglądało mi się bardzo przyjemnie i pomimo tych wszystkich banałów wcale mnie nie znudził. Przedewszystkim pewnie dzięki roli Pacino który pokazał tutaj prawdziwą klasę. Postać którą wykreował budzi naprawdę wiele często skrajnych emocji: współczucie, niechęć, podziw, sympatię. Gdyby nie Pacino dałbym pewnie 6/10 a tak daje 8/10.