Pomijam fakt, że jest to jeden z lepszych filmów jakie wiedziałem to nawiąże do końcowej przemowy, którą określacie mianem patosu...Po pierwsze jest to film, po drugie czasami proste słowo ładnie skompilowane i wypowiedziane mogą przenosić góry, po trzecie wypowiadał je weteran wojenny, a do tego ślepy co dodało mu animuszu i przekaz stał się bardziej doniosły, po czwarte ostatecznie to była debata, w której przedstawiano stanowiska oskarżyciela)poszkodowany również) i oskarżonego, a jak ktoś jest bystry to sam zauważy, że siła argumentów przemawiała za oskarżonym więc nie widzę przesady w scenariuszu...