Właściwie miał być ten film bo chyba nie o kobietach ... możecie odpowiedzieć na moje
pytanie bo czytając recenzje i odpowiedzi co po niektórych jestem zdezorientowany;
ja wywnioskowałem że było to w sumie o tym jak świat naprawdę funkcjonuje i o tym niby
"honorze" który wciska nam system.
Dokładnie to samo pytanie zadałem sobie po seansie. Mam wrażenie, że ten film tylko udaje głęboki, a tak na prawdę jest pusty jak wydmuszka. Spodziewałem się czegoś dużo lepszego.
aha, no mi się akurat podobał ale chodziło o "przewodnią" fabułę bo było dość pokręcone ( najpierw że niby o tym kablowaniu co wydawało się pierwszoplanowe a potem opieka nad dziadkiem)
fajna historia o męskiej przyjaźni między zgorzkniałym, cynicznym, wulgarnym i dosadnym ślepcem a pipkowatym, spolegliwym, prostodusznym nerdzikiem. ok, duże uproszczenie, chris w scenie w hotelu pokazał, że drzemie w nim sporo twardzielstwa, które jedynie zostało ukierunkowane w szlachetną stronę: lojalności, empatii, troski, co fajnie kontrastuje ze zwyrodniałym twardzielstwem ala (źródłem chamstwa, brutalności i chaotycznego buntu bez koncepcji przeciw wszystkim i wszystkiemu). na prawdę jarałam się sceną w hotelu. ale taki właśnie jest ten film: kilka perełek, które nawracają mi wzrok z obserwowania widoku za oknem (sukinsyn wygrywa zawsze na pseudoartyźmie i kinematograficznych dłużyznach). dlaczego opowiedzenie tej historii zajęło dwie i pół godziny? dlaczego jej troszkę chociaż nie 'przegadano'? dlaczego jesteśmy świadkami rewolucyjnych zmian bohaterów bez intelektualnego parafrazowania tych procesów w dialogach? o czym miał być ten film? myślę, że miał być księgą życiowych morałów, w której "mówią Mądre Rzeczy, co jakiś czas do egzystencjalnych rozkmin wtrącają wulgaryzm, to takie nowatorskie i bez patosu". gówno prawda. ważne i ciekawe problemy podjęte po łebkach, niewyczerpująco i spłaszczająco w scenach, które bywały nawet przekoloryzowane, sztampowe i hollywodzko kiczowate (jak jazda ferrari i przemówienie ala na końcu)
ale było kilka fajnych scen i gra pacino jak zwykle zapiera dech w piersiach. poza tym nie jestem przekonana w 100% czy ten film był miałki czy ja dzisiaj nie umiałam odczytywać języka dopowiedzeń. może ta 'problematyka', którą uznałam za najsłabszą stronę była wyjaśniana jak najbardziej skutecznie, tylko między wierszami i wtedy, co gapiłam się w okno. przekonajcie mnie
Ja Cię nie przekonam, bo napisałbym dokładnie to samo gdyby tylko mi się chciało :) Zostań moją żoną! :)