Pacino zagrał rewelacyjnie i zasłużył na Oscara, ale paradoksalnie trudniejsze zadanie miał Chris O'Donnel. Rola niewidomego ekscentrycznego pułkownika to w pewnym sensie samograj, z którego Pacino zrobił majstersztyk. Trudniej zagrac nieśmiałego, powściągliwego chłopaka, zakłopotanego zachowaniem ekscentrycznego "podopiecznego". O'Donnell zrobił to świetnie. Film jest dobrze zrobiony, choc miejscami lekko trąci banałem, ale jakos to nie razi. Kiedy następnym razem bedzie w telewizji, muszę sobie nagrać ;-)