Film jest strasznie nudny, ciągnie się niemiłosiernie, zero jakiejkolwiek akcji, chociaz trzeba przyznac, że Juliete zgarała b.dobrze.
Szukasz akcji, to włącz sobie Szybkich i Wściekłych. "Zapiski z Toskanii" nie jest filmem prostym, który się ogląda i jednocześnie rozumie. To film, w którym trzeba myslec i po którym myśli sie jeszcze przez dłuższy czas.
Jak dla mnie to film który mógłbym obejrzeć przed TV nie w kinie (a właśnie widziałem go w kinie) i to do połowy. Chociaż ciekawiło mnie co dalej i kiedy się rozkręci. Gdy nie miałbym chęci ruszyć się z kanapy i sięgnąć czy poszukać pilota by przełączyć. ;] Już sam wstęp gdzie napisy przesuwają się na tle "miejsca z mikrofonem" świadczy o tym że jest to film dla ludzi o mocnych nerwach z nastawieniem na cierpliwość przede wszystkim. ;] Początek jest nawet możliwy ciekawe spostrzeżenia na temat ludzkiego życia i rzeczywistości. Do momentu dojechania samochodem dokądś "tu zaczyna się ta 'subtelna' gra która opiera się na nieporozumieniach i sprzeczkach powodując, że jest co najmniej dziwnie i tak do końca. Film nieporozumienie coś w nim było, bardzo zły nie jest, ale słaby. ... ;]