Film konkretnie o niczym. Jeśli lubicie się zastanawiać "co artysta chciał powiedzieć" to
zdecydowanie polecam. Ale obawiam się, że nie bardzo wiedział. Jeśli lubicie szukać
ukrytych znaczeń i metafor to też mogę polecić, choć w przeciętnej kreskówce też można się
ich doszukać. Trochę ratuje film aktorsko Binoche, ale wszyscy wiemy, że nawet w reklamie
jest rewelacyjna. Nie "kupiłem" tego filmu. Moja ocena 3/10.
zgadzam się z przedmówcą. film naciągany. przypomina trochę grę teatralną. plus za piękne widoki i scenerię i Binoche oczywiście! ja również daję tylko 3...
A ja właśnie uważam, że film był.. dobry. Po prostu dobry. Sceneria, krajobrazy.. piękne. Gra aktorska - też wysoki poziom. Film mógłby być jedynie trochę krótszy.
Fakt, trzeba się trochę zastanowić, ale, moim zdaniem, taki jest urok tego filmu. Nie polecam ogólnie oglądania bez uprzedniego przeczytania opisu filmu.
Żeby popatrzeć na widoki wystarczy obejrzeć dokument podróżniczy na discovery. Jak na film to widoki i gra aktorska nie wystarczą, chyba że to film sensacyjny jak Batman.
Początkowo wydaje się, że to istotnie jedynie pusty słowotok, ale potem wciąga. No i Binoche rewelacyjna....
Film maksymalnie irytujący. Chciałam wyjść z kina, ale moje towarzystwo miało nadzieję, że film się jakoś "rozwinie". Generalnie nie polecam.
SPOILER
a pomyślał ktoś o tym że to perfekcyjny zapis jednego zwykłego dnia we włoszech? z całą nudą i brakiem konkretów, bez akcji tak jak większość naszego życia. Tylko to co tu jest niesamowite to mistrzowsko przedstawiona skomplikowana relacja między ludźmi. nic nie jest czarne albo białe, żaden z naszych osobistych, poważnych problemów nie jesteśmy w stanie obcej osobie wyłożyć w ciągu jednej nocy rozmów. a tu to się udało. choć film do momentu kiedy nie wiemy, że bohaterowie są małżeństwem irytuje przegadaniem to potem to przegadanie nabiera sensu. o czym mają rozmawiać jak między nimi panuje uczuciowa patologia. i jeszcze te długie ujęcia. życie. 100% życia! 8/10
O ile w tym wypadku bym polemizował z teorią, że to jedynie zapis zwykłego dnia we Włoszech (choć ta warstwa też jest i z przyjemnością coś takiego chłonę - dużo lepsze od kanału Discovery ;)) o tyle podciągnąć można całą serię filmów Przed Wschodem Słońca i kolejne części. Długie ujęcia i klimat powiedziałbym patologicznie podobny aczkolwiek mam wrażenie że lepiej zrealizowany w idealnej kopii Richarda Linklatera.
jak to o niczym? mamy tu znakomicie przedstawioną relacją dwóch osób w średnim wieku, którzy przeżyli już swoje rozczarowania i każde z nich inaczej już patrzy na świat. ona jest bardziej skłonna do bliższego związku, on z kolei ma wy*ebane ;-) ona nadal tryska życiem, a on - zachowuje się jak nudny i chłodny krytyk otaczającej go rzeczywistości. ona zadowoli się kopią, on ich nienawidzi. przez cały film nie wiadomo czy faktycznie się nie znają czy jednak byli małżeństwem (czysto teoretycznie można tak założyć).
nie wiem, wydaje mi się, że ten film zrozumieją przede wszystkim osoby w wieku bohaterów w filmie, młodzi niech się lepiej nie wysilają... i na koniec - jak ja nie lubię, gdy w każdym filmie ludzie zastanawiają się "o co chodzi?" i "co artysta chciał powiedzieć?". nie traktujcie każdego filmu jak zagadki, którą trzeba rozwiązać, gdzie jest początek, rozwinięcie, punkt kulminacyjny i zakończenie. po prostu "płyńcie z filmem", a odpowiedzi przyjdą same. zresztą dzieło sztuki może mieć różne interpretacje, w tym wypadku reżyser również dał widzom duże pole do manewru