PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=459763}

Zapiski z Toskanii

Copie conforme
6,3 4 686
ocen
6,3 10 1 4686
7,0 6
ocen krytyków
Zapiski z Toskanii
powrót do forum filmu Zapiski z Toskanii

... ale czy wspólną?
Dwoje ludzi zdaje się rozmawiać ze sobą pierwszy raz w życiu.
Czy oni się nie znają?

Chłopiec nie zna „tego pisarza”. Początkowo nie zdradzają się żadnym słowem, gestem,
spojrzeniem. Ich relacje są przyjazne i życzliwe, ale oficjalne. Na kawie oboje są
zaskoczeni sytuacją. Ona wyraźnie wymyśla historie. On także – początkowo nieśmiało,
zaskoczony i skonfundowany. Ona szybciej i naturalniej przyjmuje konwencje, bo ją zna z
życia; bo na co dzień gra samotną matkę; bo mogłaby długo wyliczać winy nieobecnego
męża i całego jego gatunku. On za to dostosowuje się do niej, jak się zdaje nie bez
oporów i momentów konsternacji a nawet zażenowania, jednak postanawia bronić
honoru całego rodzaju męskiego. Nie są małżeństwem, ale jego doskonałą kopią
według oryginału (con forme).

Między dwojgiem atrakcyjnych dla siebie nieznajomych rozgrywa się odwieczny rytuał –
ona kokietuje, on uwodzi; od zauroczenie, przelotny flirt. Tyle, że nie wybierają najbardziej
oczywistej formy – muza i artysta, gwiazda i jego fanka. Wszystkie te ceregiele z
poznawaniem i opowiadaniem sobie nawzajem o własnym życiu. Przypadek
podpowiada im oryginalniejszą konwencję – znamy się od wielu lat, jesteśmy ze sobą,
próbujemy na nowo się spotkać, zrozumieć, znaleźć do siebie drogę (nie po raz
pierwszy, ale po raz kolejny). To zdecydowanie bardziej im odpowiada, w końcu, „on już
je widział..., ona już zna te historie...”.

Ale to przypadkowe spotkanie przypadkowych ludzi to nie tylko flirt. Zmienia się ono w
subtelną grę. Dla niej to okazja by wykrzyczeć swoje emocje, frustracje, ból, samotność,
trudności, nerwy, starania, strach, potrzebę bliskości... On choć z dystansu, daje jej
jednak choć przez chwilę to czego ona potrzebuje – uwagę, zainteresowanie, obecność,
rękę na ramieniu...


Piosenka starych kochanków.

A jeżeli oni się jednak znają?

Chłopiec mówi: „dlaczego nie napiszesz mojego nazwiska?!” Na pewno on zauważył ją
przed pięciu laty we Florencji. Czy było to przypadkowe spotkanie, jak to opisał, czy może
jednak byli tam razem? Na pewno została wtedy jego inspiracją pisarską. Ale czy była
jego muzą wcześniej? Czy przyglądając się jej co dzień z oddali nie poznał by jej po 5
latach? Czy zatem tylko umówili się, że tak będzie lepiej? Czy chłopak to jego syn? W
końcu Elle wielokrotnie zarzuca mu brak zainteresowania chłopcem. Jesteś daleko.
Jesteś nieodpowiedzialny. Nie chcesz przyjąć prawdziwej odpowiedzialności. Nie
wspierasz mnie. Nie pomagasz. Nie zależy Ci na własnym synu. Nie zależy Ci na mnie.
Szukasz wymówek. Uciekasz w pracę.

Czy byli małżeństwem? - w końcu najczęściej mówią o odległej przeszłości? I o tym, że
zapominamy żyć dla siebie nawzajem. Czy tylko byli razem kiedyś, przez krótki czas?
Dawno temu. Czy on wytłumaczył jej, że to nie ma sensu. Że nie może się udać. Że nie
nadaje się do związku. Że nie możemy być razem. Że tak będzie lepiej itd. Czy był
uwikłany w inne sytuacje. Czy po prostu nie chciał się wiązać? Broni się jak zawsze
chłodem i dystansem. Nie potrafi przyjąć takiej roli. On ją kocha (jesteś jeszcze
piękniejsza) ale nie potrafi zrezygnować ze swojego życia, a więc dać jej tego, czego ona
oczekuje. Boi się zburzenia swojego wystudiowanego świata, dopuszczenia innych do
swoich uczuć, zburzenia misternych teorii. Czy przez te lata które upłynęły dojrzał? A może
to ona go niegdyś odtrąciła? Albo pozwoliła mu odejść. A teraz stara się go odzyskać.
Potrzebuje opieki, wsparcia, czułości, delikatności, obecności, obrony, ręki na ramieniu...

Co zrobić, co zrobić z tą miłością?

Ona jest szczera, żywiołowa i autentyczna – on chłodny, opanowany i zamknięty
Ona mówi o rzeczywistości, realności i przeżyciach – on broni swoich teorii
Ona jest skomplikowana – on pragnie być „prosty”
Ona chce brać odpowiedzialność – on, cieszyć się życiem
Ona pragnie poukładanej przestrzeni życiowej – on swobody
Ona oczekuje oryginału (prawdy) – jemu wystarczy kopia (czasem namiastka, czasem
lepsza niż oryginał)

A gdy przyjdzie zapomnieć i w pamięci to zatrzeć?

„Gdybyśmy bardziej akceptowali nawzajem nasze wady, nie bylibyśmy tak samotni...”

Jeśli się znają – to intrygująca próba powrotu, odbudowania dawnych relacji ale w
innym, bezlistnym ogrodzie.
Jeśli się nie znają – historia jest jeszcze bardziej piękna i pociągająca.

Kiedy James myje ręce dzwony wybijają 20:00. Tak czy inaczej została im godzina.
Co najmniej...

ocenił(a) film na 9
cew

NIE MOGĘ USUNĄĆ LUB EDYTOWAĆ MOJEGO WCZORAJSZEGO TEMATU (DLACZEGO!?!), A CHCIAŁBYM WPIS UPORZĄDKOWAĆ I CO NIECO DODAĆ. DLATEGO ZAMIESZCZAM WERSJĘ WŁAŚCIWĄ PONIŻEJ...
(jeśli to jakiś błąd z mojej strony lub można zainterweniować moderatorów uprzejmie proszę o uporządkowanie)

... ale czy wspólną?
Dwoje ludzi zdaje się rozmawiać ze sobą pierwszy raz w życiu.
Czy oni się nie znają?

Chłopiec nie zna „tego pisarza”. Początkowo nie zdradzają się żadnym słowem, gestem,
spojrzeniem. Ich relacje są przyjazne i życzliwe, ale oficjalne.
Nie są zatem małżeństwem, ale jego doskonałą, wierną kopią według oryginału (con forme)?

Może między dwojgiem atrakcyjnych dla siebie nieznajomych rozgrywa się odwieczny rytuał –
ona kokietuje, on uwodzi; od zauroczenie, przelotny flirt. Tyle, że nie wybierają najbardziej
oczywistej formy – muza i artysta, gwiazda i jego fanka. Wszystkie te ceregiele z
poznawaniem i opowiadaniem sobie nawzajem o własnym życiu. Przypadek
podpowiada im oryginalniejszą konwencję – znamy się od wielu lat, jesteśmy ze sobą,
próbujemy na nowo się spotkać, zrozumieć, znaleźć do siebie drogę (nie po raz
pierwszy, ale po raz kolejny). To zdecydowanie bardziej im odpowiada, w końcu, „on już
je widział..., ona już zna te historie...”.

Ale to przypadkowe spotkanie przypadkowych ludzi to nie tylko flirt. Zmienia się ono w
subtelną grę i rodzaj psychodramy, katharsis. Dla niej to okazja by wykrzyczeć swoje emocje, frustracje, ból, samotność,
trudności, nerwy, starania, strach, potrzebę bliskości... On choć z dystansu, daje jej
jednak choć przez chwilę to czego ona potrzebuje – uwagę, zainteresowanie, obecność,
rękę na ramieniu...


Piosenka starych kochanków.

A jeżeli oni się jednak znają?
Na pewno on zauważył ją przed pięciu laty we Florencji. Czy było to przypadkowe spotkanie, jak to opisał, czy może
jednak byli tam razem? Na pewno została wtedy jego inspiracją pisarską. Ale czy była
jego muzą wcześniej? Czy przyglądając się jej co dzień z oddali nie poznał by jej po 5
latach? Czy zatem tylko umówili się, że tak będzie lepiej? Czy chłopak to jego syn? W
końcu Elle wielokrotnie zarzuca mu brak zainteresowania chłopcem. Jesteś daleko.
Jesteś nieodpowiedzialny. Nie chcesz przyjąć prawdziwej odpowiedzialności. Nie
wspierasz mnie. Nie pomagasz. Nie zależy Ci na własnym synu. Nie zależy Ci na mnie.
Szukasz wymówek. Uciekasz w pracę.

Czy byli małżeństwem? - w końcu najczęściej mówią o odległej przeszłości? I o tym, że
zapominamy żyć dla siebie nawzajem. Czy tylko byli razem kiedyś? Przez krótki czas.
Dawno temu. A może to ona go niegdyś odtrąciła? Albo pozwoliła mu odejść. A teraz stara się go odzyskać.

Co zrobić, co zrobić z tą miłością...

A może są małżeństwem?
Może grają nieznajomych od dawna - jako sposób na małżeńską nudę i rutynę.
Może właśnie teraz, przez drobny incydent, na moment wychodzą z ról???

Ona jest szczera, żywiołowa i autentyczna – on chłodny, opanowany i zamknięty
Ona mówi o rzeczywistości, realności i przeżyciach – on broni swoich teorii
Ona jest skomplikowana – on pragnie być „prosty”
Ona chce brać odpowiedzialność – on, cieszyć się życiem
Ona pragnie poukładanej przestrzeni życiowej – on swobody
Ona oczekuje oryginału (prawdy) – jemu wystarczy kopia (czasem namiastka, czasem
lepsza niż oryginał)

A jednak istnieje między tymi dwojgiem subtelna nić porozumienia.
Niezależnie od tego czy się dobrze znają czy rozmawiają po raz pierwszy są sobie bliscy.

A gdy przyjdzie zapomnieć i w pamięci to zatrzeć...

„Gdybyśmy bardziej akceptowali nawzajem nasze wady, nie bylibyśmy tak samotni...”
Upływa jeden dzień. Symbolicznie przechodzą przez wszystkie etapy związku: spotkanie, zauroczenie, flirt, ślub (w szczęśliwym miejscu), dojrzałe małżeństwo, para wspierających się staruszków.
Czy są prawdą o sobie samych czy idealną kopią? To intrygujące pytanie, ale w gruncie rzeczy nie ma znaczenia.
Wszak wierna kopia jest równie atrakcyjna i równie cenna.

Jeśli się znają – to intrygująca próba powrotu, odbudowania dawnych relacji ale w innym, bezlistnym ogrodzie.
Jeśli się nie znają – historia jest jeszcze bardziej piękna i pociągająca.

Kiedy James myje ręce dzwony wybijają 20:00. Tak czy inaczej została im godzina.
Co najmniej...

ocenił(a) film na 8
cew

Piękna, cudowna recenzja. Zgadzam się w 100%. Jest tak, jak napisałaś (eś). Dziękuję - dzięki Tobie "uporządkowałam sobie w głowie" ten film :)

cew

też uważam, że to świetna recenzja, dzięki Tobie dostrzegłam więcej rzeczy niż wcześniej i zadaję sobie nowe pytania na temat tej...pary. jak dla mnie nie byli małżeństwem, przez cały czas udawali....ale Ty zwróciłeś uwagę na takie szczegóły, że zaczynam wątpić w to czego wcześniej byłam tak pewna. a co do końcówki - zrozumiałam ją tak, że on powiedział ostateczne "nie" i postanowił zdążyć na swój pociąg, może dlatego, że nie liczyłam uderzeń zegara i nie wiedziałam, że to 20;)
W wersji, którą oglądałam niestety dźwięk wyprzedzał obraz o ok. 15-20 sekund, co w dużej części zepsuło mi odbiór, bo przecież mimika i gesty były w tym filmie bardzo ważne i warto by było patrzeć na nie równocześnie z dialogami.

ocenił(a) film na 8
cew

Początkowo byłam pewna, że bohaterowie rzeczywiście są małżeństwem, teraz jednak jestem pewna, że nie... Podstawowy argument- zanim udali się na kawę, zachowywali się tak, jakby się wcześniej nie znali, poza tym chłopiec nie zna "tego pisarza" (jak już wspomniałeś / -aś wcześniej). Dlaczego jednak bohaterka płacze, kiedy zostają sami w pokoju i on musi odejść? Może przypomniało się jej coś z własnej przeszłości? Sama nie wiem, niemniej jednak- film świetny, poruszający i absolutnie NIE nudny! :)

ocenił(a) film na 8
ChiMaee

/edycja/
Początkowo byłam pewna, że bohaterowie rzeczywiście są małżeństwem (np. skąd "Juliette" wiedziała, że James goli się co drugi dzień? :P ) teraz jednak wydaje mi się, że nie... Podstawowy argument- zanim udali się na kawę, zachowywali się tak, jakby się wcześniej nie znali, poza tym chłopiec nie zna "tego pisarza" (jak już wspomniałeś / -aś wcześniej). Dlaczego jednak bohaterka płacze, kiedy zostają sami w pokoju i on musi odejść? Może przypomniało się jej coś z własnej przeszłości? Sama nie wiem, niemniej jednak- film świetny, poruszający i absolutnie NIE nudny! :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones