No cóż, po tym filmie mam naprawdę mieszane zdanie. Było zdecydowanie za dużo śpiewania i owijania w bawełnę. Końcówka za to (ostatnie pół godziny filmu) była najlepsza z całych "Zaplątanych". Podobały mi się też niektóre momenty, takie jak ucieczki, czy pierwsza scena w karczmie po ucieczce. Takie smaczki w filmach Disneya (i tego typu tam) sprawiały, że nie ziewało się podczas filmu... A tu od tych sentymentalnych pieśni pogrzebowych to się oglądać odechciewało. Prawdę mówiąc, to przebrnąłem przez ten film wyłącznie przez humor, który nie był nachalny, ale też było go stanowczo za mało. No ja wiem że Roszpunka to jest tragiczna bajka, ale skoro to była animowana adaptacja, to mogli ją ciut rozweselić...