Jak według was potoczyły by się losy Roszpunki gdyby jednak Flynn nie przeżył? co zrobiła by Roszpunka? tak, wiem Disney ma raczej szczęśliwe zakończenia... ale gdyby tak było? a wy co byście zrobili na jej miejscu?
Dobre pytanie!
To zależy... Ja mam dwie wersje, póki co, bo jakoś ciężko mi się myśli. xD
Pierwsza: załamałaby się, ale wróciła do pałacu - rodzice by ją poznali, ona opowiedziałaby im o Flynnie, wyprawiono by mu pogrzeb, może odznaczono czymś pośmiertnie a Roszpunka albo jeszcze długo po tym cierpiała, albo się w kimś zakochała - może nie tak mocno jak we Flynnie, ale kto wie... Albo po prostu została wydana za jakiegoś księcia, do którego niekoniecznie coś czuje (mogłaby się zgodzić z tej rozpaczy na wszystko).
Druga: oczywiście załamałaby się również, ale mogłaby... ześwirować. Całe życie żyła w wieży, wychowywana przez matkę-wariatkę i nigdy nie widziała mężczyzny (przed spotkaniem z Flynnem oczywiście). Nagle pojawia się Flynn, Roszpunka się zakochuje, Flynn ją "porzuca", ona okazuje się księżniczką, matka - psychopatką, matka umiera, Flynn umiera... Co ona może zrobić w takim wypadku? Oszaleć. Zamknąć się w wieży do końca życia, żałować, że w ogóle spotkała Flynna i zacząć wierzyć w to, ze świat jest naprawdę zły, tak jak jej wmawiała Gertruda. Potem pewnie umrzeć z rozpaczy czy czegokolwiek tam innego.