Z poczatku mamy intrygujacy motyw dat i wspolrzednych (ktore w perspektywie czasu i tak niewiele znacza) i jest w sumie niezle do momentu spotkania z córką tej kobiety ktora pierwsza spisala te daty. Oczywiście standardowo najpierw kobiecina odcina sie od wszystkiego a potem jednak sie przekonuje. Od tego momentu robi sie jakas pseudoreligijna opowiesz niczym filmy którymi katecheci mecza uczniow na lekcjach religii.