Ci, którzy twierdzą, że to kolejny hollywoodzki gniot, to chyba jeszcze żadnego kitu nie widzieli! Film był boski!
Pomijając fakt, że główną rolę grał mój ukochany Cage, do którego mam wielką słabość i dzięki któremu przede wszystkim poszłam na ten film, całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Zacznijmy od paru słów o muzyce. Była dobrze dobrana do wszystkich sytuacji. Nie wiem cóż więcej można o niej powiedzieć, bo musiałabym się tu nieźle rozpisać... ;)
Tyle się tutaj naczytałam, że niewarto, że jedno wielkie gówno, że nie można wysiedzieć, i że tylko scena katastrofy samolotu jest fajna itp. itd... Nieprawda! Film przez prawie całe dwie godziny trzymał mnie w napięciu, a naprawdę mało jest takich, które potrafią to ze mną zrobić. Ogólnie spodziewałam się czegoś w stylu "Dziewczynka ma jakieś wizje, zapisze to, potem odkopią tą kapsułę, spróbują zapobieżyć trzem katastrofom, ale się nie uda i koniec." A tu proszę, genialny pomysł na film! Dużo mnie zaskoczyło. Siedziałam w kinie z Mamą (nie przepada za horrorami itp.) i kiedy te "anioły" (wtedy myślałam, że to jakieś złe duchy) próbowały porwać w lesie Abby i Caleba, Mama powiedziała, że spać w nocy nie będzie mogła. A gdy jeden z "nich" pokazał Calebowi we śnie ten płonący las i zwierzęta, już wiedziałam, że "oni" chcą dobrze. To jedno. Drugie: scena z samolotem rzeczywiście wyglądała dobrze, aczkolwiek widać było jednak lekką sztuczność tego zdarzenia. Zdecydowanie scena w metrze wyglądała o wiele bardziej naturalnie i zrobiła na mnie większe wrażenie. I kolejną rzeczą, która absolutnie mnie zaskoczyła była ta końcówka... Do ostatniego momentu sądziłam, że Ziemia jednak ocaleje (albo chociaż mój Cage:P). Myślałam, że coś jednak źle odczytali i nie będzie katastrofy. A jednak zdarzyła się. Sam efekt palonej, niszczonej Ziemi też wypadł dobrze. Wtedy zastanawiałam się tylko jak tak naprawdę skończy się całość. I znów film mnie zaskoczył. Happy end, którego bym się naprawdę nie spodziewała! Początek nowego świata, kolejny początek ludzkości, początek wszystkiego... To wszystko sprawiło, że w oczach stanęły mi łzy, a w głowie zaczęły się plątać myśli co by było, gdyby tak naprawdę się stało. Doszłam do wniosku, że byłoby to niegłupie ze strony Boga, gdyby zafundował nam taki koniec starego i początek nowego świata. Może świat wyglądałby inaczej, lepiej...?
OCENA: 10/10