Wiele osób narzeka na motyw z obcymi i twierdzi, że ta końcówka popsuła film... mi się jednak to podobało. Przedstawienie kosmitów jako istot, które ratują zagrożony gatunek, czyli ludzi (kto wie czy nie któryś raz z rzędu) było według mnie dobrym pomysłem. Nie do końca rozumiem po co oni "wkładali" do głowy dziewczynki z początku filmu informacje na temat tych wszystkich tragedii, skoro i tak nie było możliwości, aby zapobiec tym wydarzeniom. Wydaje mi się, że reżyser sam do końca tego nie przemyślał. Jednak sam motyw z kosmitami i nawiązania biblijne, z których można wywnioskować, że ufoludy nie pierwszy raz nas odwiedziły, nie raził mnie. Ponadto podobało mi się to słodko-gorzkie zakończenie. Wprawdzie część ludzi ocalała, zabrana na nową planetę, ale stara ziemia się sfajczyła... czyli jakby nie było doszło do całkowitej zagłady cywilizacji i trzeba zaczynać od nowa. I odnośnie jeszcze nawiązań do Biblii, to chyba jakoś w niej jest opisane (całkowicie pewny nie jestem), że ziemia będzie zniszczona przez wodę i ogień. Także można przypuszczać, że w filmowej rzeczywistości, w czasach biblijnego potopu ufoludki już raz uratowały ludzkość, przeniosły ją na dalszą planetę, ludzie zaś z czasem przekształcili tą historię i zrobili z nich aniołów itd. Obecnie zaś doszło do drugiej zagłady, czyli tej w ogniu. Przynajmniej ja tak to sobie dopowiedziałem. W każdym razie włączenie do filmu kosmitów było moim zdaniem ciekawym zabiegiem :)