Twój komentar jest be sensu i mona wnoskowac e nie ejałes filmu,podaj jakies argumenty dlacego flm Ci się nie podoba :)
(niewiem cemu ale niedała mi jeden klawis)

Byłem na tym wczoraj w kinie. Zaczyna się świetnie, a akcja powoli się rozkręca. Kiedy już łzy lecą ze szczęścia i uświadamiamy sobie, że jesteśmy świadkami powrotu Cage'ea do dobrych filmów i adrenalina rozszerza nam tętnice... przylatują kosmici i niszczą cały nastrój jaki stworzył film! Po wyjściu z kina przeklinałem chyba przez pół godziny. Cały czas pluję sobie w brodę, że zmarnowałem półtorej godziny z życia, a mogłem przecież w tym czasie spać. Film był przewidywalny (z wyjątkiem tych pier... kosmitów/pseudo aniołów, których po prostu nie spodziewałem się w takiej produkcji). Cage cudownie odgaduje o co chodzi w kodzie Lucindy, w jedną noc rozszyfrowuje wszystko, ale jest takim ślepcem, że nie widzi pozycji GPS?! Gdy powiedział o cyfrach, które mu zostały pierwsze co przyszło mi do głowy to pozycja GPS, a nie mam doktoratu z astronomii. A ten piękny wybuch samolotu i biegający płonący ludzie? - gdy podpali się auto, to wybuch jest większy, a plastikowy ogień przyprawił mnie o mdłości. Praktycznie każdą scenę przewidziałem - nie wiem, może to już jakieś zboczenie, ale po obejrzeniu tylu filmów, chodzenie do kina to tylko rutynowa kontrola jakości. Straciłem przyjemność z oglądania filmów. Żeby zaspokoić się filmowo muszę sięgać po produkcje sprzed 10-20 lat. Czy ludzie nie zrozumieją, że film to nie tylko efekty specjalne? Kiedyś jak robiono scenę z wybuchem, zatrudniano pirotechników, a dzisiaj ogień dokleja się komputerowo. Kiedyś efekty komputerowe były domeną tylko bogatych produkcji takich jak Matrix, a dzisiaj jest to oznaka taniochy i wiochy! )Po Ghost Riderze, jest to drugi najgorszy film z Nicolasem Cage'em.

No cóz,niewiem co macie tak do tego zakończenia,dla mnie jest bardzo dobre i pomysłowe.