wiem ze moze nie powinnam zakladac nowego wątku, ale musze...;)
Scena z samolotem wbila mnie (i chyba reszte sali rowniez) na pare dobrych minut w fotel. Bylo widac ze samolot jest oczywiscie "sztuczny" etc, a jednak patrzylam na to z rozdziawioną gębą. O ile film przecietny, wymagam od filmow wiecej niz to co widzialam no i przede wszystkim zal mi bylo tego syna z nadopiekunczym ojcem i zyciem bez zabawy, to daaaaawno nie widzialam w kinie sceny ktora az takie wrazenie by na mnie wywarla.
Pozdrawiam.