czy ja wiem...
zaczął się świetnie - a potem było już tylko gorzej - ludzie umierają, jedynie Nicolas Cage wychodzi z katastrofy obronną ręką i ratuje wszystkich. sceny finałowej nie skomentuję.
ale myślę, że reżyser mimo wszystko miał ciekawy pomysł i gdyby zakończył film inaczej (broń Boże N. Cage ratujący cały świat!) mogłabym dać nawet 9/10.
a tak 4/10.
Chyba nie ten film opisujesz.
Cage nikogo nie uratował i również zginął, jak wszyscy na Ziemi, poza wybranymi dziećmi.
Jak dla mnie film dobry i dający do myślenia. Właśnie sposób połączenia i przedstawienia wątków biblijnych, proroczych, katastroficznych i pozaziemskiego życia jest interesujący. Pod koniec lekko patetyczny, ale miał zakończenie wynikające z całej fabuły, a jednocześnie wystarczająco niespodziewane. W końcu, jak pisano w poprzednich komentarzach, tyle już powstało filmów ze zbliżoną fabułą... Swoją drogą ciekaw jestem, o których filmach tam mowa, bo nie wymieniono żadnego jako lepszy przykład...