I jak zwykle mamy tu do czynienia z sytuacją, gdzie dobry pomysł,
zostaje po prostu schrzaniony przez hollywood. Sam film generalnie od
samego początku kiepsko się zapowiadał, myślałem, że może będzie jakieś
rewelacyjne zakończenie ale nie doczekałem się. Interesuje mnie ta
tematyka zawarta w filmie, ale została ona przedstawiona w bardzo naiwny
sposób, przynajmniej, żeby ta historia się opierała o jakieś rzeczywiste
relacje ludzi, a niestety wyszedł taki chłam..
Co do wątku głównego: czarne postacie nawiedzające dom, podobna sprawa
ma miejsce z opowiadań plemion afrykańskich(chodzi tu o osobę Credo
Mutwa), jest tam mowa o tego typu osobach wysokich z kapturem na głowie,
które tak samo znały przyszłość. Pomysł mógł zostać lepiej zrealizowany,
ale niestety został przekazany w takiej prostackiej formie, jaką już nie
raz miało się do czynienia z filmami hollywoodu.
3,5/10 dam tylko ze względu na efekty (katastrofa samolotu i zderzenie
pociągów), szkoda, że dali taką bardzo kiepską drugoplanową aktorkę Rose
Byrne, marnie grała swoją rolę, a te na siłę wrzaski i panika przy końcu
filmu to było poniżej oczekiwań....
Nicolas Cage jak zwykle dobrze zagrał ale jak zwykle wsadzili go do
jakiegoś chłamu ; )