Jak dla mnie ta cała fabuła i akcja miały służyć jednemu - ukazaniu, że człowiek nie musi się podporządkowywać czemukolwiek, jeśli nie ma na to ochoty. Przykłady? Kim niepoddająca się gangowi (no mało realistyczne, ale przesłanie to przesłanie), Huey w jakimś stopniu sprzeciwiający się kumplom i wreszcie główna bohaterka sprzeciwiająca się (a jednak!) mężowi. Można mieć zastrzeżenie do poszczególnych elementów filmu, jednak według mnie reżyserce udało się pokazać problem, o którym powyżej napisałem.