Koszmarek.
Widząc filmwebową i imdb-owską notę, oraz przeglądając tytuły komentarzy, nie chciało mi się do końca wierzyć, by Kim Basinger mogła zagrać w czymś aż tak złym. Zgodnie z zasadą biblijnego Tomasza postanowiłem zrewidować te poglądy, sam oglądając ten film, i...żałuję tej decyzji.
Obserwujemy kurę domową, zniewoloną i poniżaną przez męża, średnio zadowoloną z życia, dla której jedynym radością zdaje się być dwójka uroczych bliźniąt. Po kolejnej awanturze domowej, wybywa ona z domu na ostatnie świąteczne zakupy. Wszystko to reżyser opisuje tak szczegółowo, że cierpliwość widza zostaje wystawiona na poważną próbę. Ale, myślę sobie, zaraz pojawią się bandyci i będzie lepiej. No i rzeczywiście. Bandyci się pojawiają i od tego momentu jest już tylko...gorzej. Obie strony konfliktu prześcigają się w tym, kto zachowa się bardziej głupio i niedorzecznie, motyw ze skrzynką na narzędzia to już jakaś kpina, a przemiana bohaterki w bezlitosnego mordercę to katastrofa i powód dla którego od połowy seansu zacząłem gorąco kibicować bandziorom.
Nie polecam. Oglądanie tego dziełka z dzisiejszej perspektywy uważam za karkołomne przedsięwzięcie.